Ocena sytuacji gospodarczej w Polsce

Zagraniczne banki przepowiadające wcześniej spowolnienie gospodarcze w Polsce systematycznie zmieniają swoje prognozy na naszą korzyść. Ale to za mało, żeby ogłosić koniec trudnych czasów

Publikacja: 08.03.2012 00:06

Ocena sytuacji gospodarczej w Polsce

Foto: Fotorzepa, Kar Karol Zienkiewicz

Za nami dwa miesiące umacniania się złotego, rosnących kursów akcji i dobrej koniunktury w sferze realnej. Wybuchu optymizmu wśród analityków ekonomicznych jednak nie widać. Nie wyciągając wniosków z dwumiesięcznego ożywienia (którego nikt nie przewidział), stosują sprawdzoną metodę przepowiadania pogody: na świętego Hieronima jest deszcz albo go ni ma. Mówiąc ściślej, opinie analityków są podzielone. Jedni twierdzą, że „wyraźne zwiększenie płynności po operacji LTRO wspomoże złotego". Drudzy utrzymują, że rozdanie przez EBC 530 mld euro „zostało już zdyskontowane i na rynku walutowym czeka nas konsolidacja, a nawet korekta".

Podobnie jest z innymi ocenami. Weźmy jako przykład być może najważniejszy wskaźnik dla polskiej gospodarki, czyli sprzedaż detaliczną w Niemczech. W styczniu wskaźnik ten spadł o 1,6 proc. w ujęciu miesiąc do miesiąca i wzrósł o 1,6 proc. w ujęciu rok do roku. Zostało to ocenione zarówno jako „zaskakujący spadek", jak i „dalszy wzrost sprzedaży".

Dobrze chociaż, że zagraniczne banki przepowiadające wcześniej spowolnienie gospodarcze w Polsce systematycznie zmieniają swoje prognozy na naszą korzyść. Najpierw zrobił to znany ze swojego krytycyzmu BNP Paribas (wzrost PKB w 2012 roku o 2,4 proc. zamiast poprzednio podawanego wskaźnika 1,6 proc., a w 2013 roku 2,7 proc. zamiast 2,4 proc.). Swoje prognozy przeszacował także Credit Suisse. Dla bieżącego roku przewiduje 3-proc. dynamikę (wcześniej 2,8 proc.), zaś 3,5-proc. dla roku przyszłego (2,8 proc.).

Wszystko to jednak za mało, żeby tryskać optymizmem i ogłaszać koniec trudnych czasów. Dlatego stale poszukuję choćby najmniejszych przesłanek mogących umocnić moją wiarę w lepszą przyszłość.

Ku mojemu zaskoczeniu źródłem takich przesłanek stał się minister sprawiedliwości. Ogłosił (dlaczego on?) listę deregulacyjną obejmującą 49 zawodów, do których dostęp ma być ułatwiony. Jest to zaledwie projekt i to zapowiedziany nie przez szefów resortów gospodarczych, ale przez Jarosława Gowina. Projekt, przyznajmy, umiarkowanie rewolucyjny, bo zawodów koncesjonowanych w Polsce jest około 300. Poza tym proponowane zmiany dotyczą dziedzin, w których zatrudnienie jest stosunkowo niewielkie. I często ledwie łagodzą ograniczenia (jak to kiedyś mawiano: nie będzie już potrzebne ukończenie 80 lat i pisemna zgoda obojga rodziców; wystarczy, że zgodzi się tylko jedno z nich).

Umiarkowanie wierzę w deklarację ministra sprawiedliwości, że „od deregulacji zawodów reglamentowanych rozpocznie się proces poszerzania i przywracania wolności gospodarczej Polaków". Mimo to uważam, że jest to krok w dobrym kierunku.

Deregulacja i uelastycznianie rynku pracy stały się obecnie (możliwe, że w celu przykrycia polityki drukowania pieniądza i nacjonalizacji gospodarek) bardzo trendy. Nasze starania muszą być zatem dobrze ocenione przez obserwatorów zagranicznych. Wierzę, że będzie to miało korzystny wpływ na indeksy optymizmu konsumentów, producentów, inwestorów i analityków ekonomicznych.

Za nami dwa miesiące umacniania się złotego, rosnących kursów akcji i dobrej koniunktury w sferze realnej. Wybuchu optymizmu wśród analityków ekonomicznych jednak nie widać. Nie wyciągając wniosków z dwumiesięcznego ożywienia (którego nikt nie przewidział), stosują sprawdzoną metodę przepowiadania pogody: na świętego Hieronima jest deszcz albo go ni ma. Mówiąc ściślej, opinie analityków są podzielone. Jedni twierdzą, że „wyraźne zwiększenie płynności po operacji LTRO wspomoże złotego". Drudzy utrzymują, że rozdanie przez EBC 530 mld euro „zostało już zdyskontowane i na rynku walutowym czeka nas konsolidacja, a nawet korekta".

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację