Włoska robota

Premier Mario Monti stał się nadzieją Europy. Ale wpadł na minę, która Europę może rozsadzić

Publikacja: 06.04.2012 16:40

Włoska robota

Foto: ROL

Wszyscy, którzy wierzą, że strefę euro od głębokiego kryzysu gospodarczego uratują reformy strukturalne – a ja do tej grupy też się naiwnie zaliczam – zapraszam do przyjrzenia się temu, co obecnie dzieje się we Włoszech. Premier Mario Monti, który kilka miesięcy temu wydawał się  rycerzem ratującym kraj od chaosu i upadku, okazuje się być  samotnym jeźdźcem bez lancy. Potwierdza to obawy, że problemem Europy nie jest brak chęci wśród polityków, ale brak woli wśród wyborców.

Tak jak można było się obawiać, związki zawodowe wkładają  kij w szprychy ledwo toczącego się koła i blokują reformy. Na początku kwietnia rząd przedstawił propozycje reformy rynku pracy. Ich celem było zwiększenie elastyczności tego rynku, aby dać  firmom bodźce do zatrudniania m.in. młodych, kobiet, czy imigrantów, oraz pomóc zwiększyć firmom konkurencyjność. Problemem Włoch jest bowiem m.in. niska stopa zatrudnienia (ledwie ponad połowa Włochów pracuje) oraz wysokie koszty pracy.

Wiadomo, że same reformy nie przyniosłyby szybko rezultatu. Ale mogły one dać nadzieję, że w przyszłości gospodarka zacznie się szybciej rozwijać, generując strumień dochodów budżetowych potrzebny do obsługi zadłużenia.

Niestety ostateczny projekt reformy wygląda bardzo słabo, nie rozwiązuje żadnych problemów. Bardziej odważne zmiany zostały zablokowane przez związki zawodowe, które zagroziły paraliżującym kraj strajkiem. Rentowności obligacji szybko wzrosły o 0,3 pkt proc., do 5,5 proc. Przy takich stopach procentowych włoska gospodarka będzie miała problem z wyjściem z recesji.

Symboliczny jest fakt, że niemal nie ruszono osławionego art. 18 kodeksu pracy, który stanowi, że sąd może przywrócić zwolnionego pracownika do pracy jeżeli został on zwolniony „niesprawiedliwie". Praktyka pokazuje, że słowo „niesprawiedliwie" interpretowane jest bardzo szeroko, sądy stają po stronie pracowników, a sprawy trwają miesiącami. Problemów z kodeksem jest więcej, ale brak zmian w tym fragmencie to symbol niemocy władzy w starciu ze związkami.

Reklama
Reklama

Monti to profesjonalista w 100 proc., nie jest zaangażowany w puste spory polityczne, cieszy się zaufaniem zwykłych ludzi i elit, lubią go na salonach europejskich. Ale coraz bardziej widać,  że problemem nie jest człowiek u steru, ale jakość statku i marynarzy. Włosi nie są wciąż gotowi na poważne zmiany w kulturze gospodarczej.

Nie wykluczone, że głębsze zmiany wymusi dopiero głębszy kryzys. A to oznaczałoby, że przed nami powtórka z lata 2011 r., kiedy Włochy stanęły na skraju niewypłacalności, siejąc panikę na globalnych rynkach.

Ignacy Morawski, główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości, wiele lat mieszkał we Włoszech

Wszyscy, którzy wierzą, że strefę euro od głębokiego kryzysu gospodarczego uratują reformy strukturalne – a ja do tej grupy też się naiwnie zaliczam – zapraszam do przyjrzenia się temu, co obecnie dzieje się we Włoszech. Premier Mario Monti, który kilka miesięcy temu wydawał się  rycerzem ratującym kraj od chaosu i upadku, okazuje się być  samotnym jeźdźcem bez lancy. Potwierdza to obawy, że problemem Europy nie jest brak chęci wśród polityków, ale brak woli wśród wyborców.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Monika Różycka: Taniec zamiast rozkazu. Struktury stadne w korporacjach
Opinie Ekonomiczne
Ukraina po 3,5 roku wojny: wiatr wieje w oczy, pomoc wygasa, a planu B brak
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Panika nad wyschniętą kałużą
Opinie Ekonomiczne
ArcelorMittal odpowiada Instratowi
Opinie Ekonomiczne
Jak zasypać Rów Mariański deficytu finansów publicznych w Polsce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama