Zatem jest to kawałek „kompleksowości" bycia na wysokich stanowiskach menedżerskich.
Dlaczego zatem piszę o tym? Otóż pierwsza z tych spraw zaczęła się 11 lat temu, a druga 9, a dotyczyły zdarzeń jeszcze rok, dwa wcześniejszych. Notabene obie nie zakończyły się na tych rozprawach. Na większość pytań odpowiadałem „nie pamiętam", a jeśli to była inna odpowiedź, to zaczynała się od: „wydaje mi się...". Nie sądzę, by inni świadkowie mieli lepszą pamięć i rekonstruowali dokumenty i sytuacje precyzyjnie i wiarygodnie. Strony były w lepszej sytuacji, bo odświeżały sobie wiedzę od rozprawy do rozprawy. Cóż z tego – jedna z nich nie miała racji, a która konkretnie, sąd nie mógł rozstrzygnąć bez udziału świadków.
Czerwieniąc się ze wstydu, że nie mogę wysokiemu sądowi odpowiadać zdaniami pełnymi konkretów, zastanawiałem się nad sensem, a raczej bezsensem, takich działań. Oczywiście sprawę trzeba doprowadzić do końca, tego wymaga praworządność i bezpieczeństwo obrotu gospodarczego, ale czy przegrany, który oprócz kary zapłaci horrendalne odsetki, nie ma prawa mieć żalu o to, że gdyby sprawa została zamknięta w dwa – trzy lata, a nie dziesięć – dwanaście, jej finansowe skutki byłyby znacznie niższe.
W takiej logice można powiedzieć, że kara w tzw. okresie normatywnym jest sprawiedliwa, a odsetki są karą dodatkową. Ale tym razem za niesprawność systemu sprawiedliwości, za którą trudno obciążać, i to finansowo, tego, co przegrał jakąś konkretną sprawę.
Ale czy istnieje coś takiego jak normatywny okres prowadzenia spraw gospodarczych przez sądy? Przez fakt bycia w europejskiej kulturze prawnej i uczestnicząc w wielostronnym procesie harmonizacji prawa w UE, mamy szanse na wypracowanie standardów prawnych. Także prowadzenia spraw. Dlaczego sądowe odzyskiwania wierzytelności w jednym kraju UE trwa średnio 18 miesięcy, w innym 26, a w Polsce jeszcze kilka lub kilkanaście miesięcy dłużej? Podobnie z innymi sporami gospodarczymi. Nie można zatem wykluczyć precedensowej sprawy o odszkodowanie za nadmierną przewlekłość procesu, czyli zwrot tej części odsetek, która odpowiada „ponadnormatywnemu" okresowi. I wtedy tytułowe hasło – do sądu po odsetki – uzyska podwójne znaczenie. Oczywiście do czasu, aż ustanie powód, ale wtedy zyska cała gospodarka.