Po odsetki do sądu

Ostatnio jako świadek zeznawałem w dwóch sprawach gospodarczych w sądzie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo funkcjonując w biznesie i podejmując dziesiątki decyzji gospodarczych i personalnych, trzeba się liczyć z tym, że zdarzyć się może i taki przypadek

Publikacja: 12.04.2012 04:39

Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich

Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Zatem jest to kawałek „kompleksowości" bycia na wysokich stanowiskach menedżerskich.

Dlaczego zatem piszę o tym? Otóż pierwsza z tych spraw zaczęła się 11 lat temu, a druga 9, a dotyczyły zdarzeń jeszcze rok, dwa wcześniejszych. Notabene obie nie zakończyły się na tych rozprawach. Na większość pytań odpowiadałem „nie pamiętam", a jeśli to była inna odpowiedź, to zaczynała się od: „wydaje mi się...". Nie sądzę, by inni świadkowie mieli lepszą pamięć i rekonstruowali dokumenty i sytuacje precyzyjnie i wiarygodnie. Strony były w lepszej sytuacji, bo odświeżały sobie wiedzę od rozprawy do rozprawy. Cóż z tego – jedna z nich nie miała racji, a która konkretnie, sąd nie mógł rozstrzygnąć bez udziału świadków.

Czerwieniąc się ze wstydu, że nie mogę wysokiemu sądowi odpowiadać zdaniami pełnymi konkretów, zastanawiałem się nad sensem, a raczej bezsensem, takich działań. Oczywiście sprawę trzeba doprowadzić do końca, tego wymaga praworządność i bezpieczeństwo obrotu gospodarczego, ale czy przegrany, który oprócz kary zapłaci horrendalne odsetki, nie ma prawa mieć żalu o to, że gdyby sprawa została zamknięta w dwa – trzy lata, a nie dziesięć – dwanaście, jej finansowe skutki byłyby znacznie niższe.

W takiej logice można powiedzieć, że kara w tzw. okresie normatywnym jest sprawiedliwa, a odsetki są karą dodatkową. Ale tym razem za niesprawność systemu sprawiedliwości, za którą trudno obciążać, i to finansowo, tego, co przegrał jakąś konkretną sprawę.

Ale czy istnieje coś takiego jak normatywny okres prowadzenia spraw gospodarczych przez sądy? Przez fakt bycia w europejskiej kulturze prawnej i uczestnicząc w wielostronnym procesie harmonizacji prawa w UE, mamy szanse na wypracowanie standardów prawnych. Także prowadzenia spraw. Dlaczego sądowe odzyskiwania wierzytelności w jednym kraju UE trwa średnio 18 miesięcy, w innym 26, a w Polsce jeszcze kilka lub kilkanaście miesięcy dłużej? Podobnie z innymi sporami gospodarczymi. Nie można zatem wykluczyć precedensowej sprawy o odszkodowanie za nadmierną przewlekłość procesu, czyli zwrot tej części odsetek, która odpowiada „ponadnormatywnemu" okresowi. I wtedy tytułowe hasło – do sądu po odsetki – uzyska podwójne znaczenie. Oczywiście do czasu, aż ustanie powód, ale wtedy zyska cała gospodarka.

Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich

tekst wyraża poglądy autora, a nie instytucji, z którą jest związany

Zatem jest to kawałek „kompleksowości" bycia na wysokich stanowiskach menedżerskich.

Dlaczego zatem piszę o tym? Otóż pierwsza z tych spraw zaczęła się 11 lat temu, a druga 9, a dotyczyły zdarzeń jeszcze rok, dwa wcześniejszych. Notabene obie nie zakończyły się na tych rozprawach. Na większość pytań odpowiadałem „nie pamiętam", a jeśli to była inna odpowiedź, to zaczynała się od: „wydaje mi się...". Nie sądzę, by inni świadkowie mieli lepszą pamięć i rekonstruowali dokumenty i sytuacje precyzyjnie i wiarygodnie. Strony były w lepszej sytuacji, bo odświeżały sobie wiedzę od rozprawy do rozprawy. Cóż z tego – jedna z nich nie miała racji, a która konkretnie, sąd nie mógł rozstrzygnąć bez udziału świadków.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację