Romański: Złe łupki, dobre łupki

Amerykański gaz łupkowy nie przeszkadza Rosji tak bardzo jak polski - wynika z umowy podpisanej przez Rosnieft z Exxonem

Publikacja: 18.04.2012 14:16

Romański: Złe łupki, dobre łupki

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Rosja jeszcze niedawno starała się przekonać Brukselę, że wydobycie gazu łupkowego jest szalenie szkodliwe dla środowiska, technologie są ryzykowne i generalnie lepiej się do tego nie dotykać, tym bardziej że przecież od północy, południa i przez środek Europy płynie do Unii szeroki strumień gazu z rosyjskich złóż.

Trudno się zresztą dziwić Gazpromowi, zważywszy na to co wokół łupków działo się i dzieje krajach, które mogą mieć złoża błękitnego paliwa.

Rosja od dawna stara się, by nastawiona proekologicznie Bruksela położyła szlaban albo przynajmniej rzuciła kłody pod nogi tym, którzy zamierzają wydobywać gaz z łupków.A ma się czym martwić, bo choć ogłoszony niedawno raport geologiczny o zasobach gazu łupkowego w Polsce ostudził nieco marzenia o eldorado, rozbudzone przez coraz bardziej optymistyczne prognozy oparte głównie na amerykańskich szacunkach, ale i tak starczy go na kilkadziesiąt lat, licząc całkowite roczne zapotrzebowanie Polski na ten surowiec.

Z drugiej strony gaz łupkowy, który nie zagraża bezpośrednio rosyjskim interesom, ba, leży w absolutnym interesie Rosji, już nie przeszkadza, nie szkodzi, nie psuje środowiska.

Świadczy o tym warta setki miliardów dolarów umowa, którą podpisał właśnie Exxon Mobil i Rosnieft, dotyczy wspólnej eksploatacji podmorskich złóż ropy i gazu w Arktyce i na Morzu Czarnym, a także dopuszczenia, w ramach wymiany udziałów w spółkach, rosyjskiego koncernu do eksploatacji złóż łupkowej ropy i gazu w Kanadzie, Teksasie i nad Zatoką Meksykańską.

To pierwszy przypadek, gdy państwowa firma z Rosji została dopuszczona do eksploatacji złóż w USA. A Rosjanie zyskają na tym więcej - dostaną także dostęp do nowoczesnych technologii, zarówno przydatnych przy eksploatacji złóż w ekstremalnych warunkach (Arktyka), jak i związanych z wydobyciem gazu łupkowego. Duże polityczne nadzieje z umową i współpracą wiąże zarówno Władimir Putin, który lada moment obejmie fotel prezydenta Rosji, jak i Barack Obama ubiegający się o reelekcję. Dla niego to sygnał na nowe otwarcie z Rosją i szansa dla ekspansji amerykańskiego kapitału, co może się spodobać wyborcom.

Tymczasem Bruksela i bez nacisków Gazpromu ma do łupków stosunek mocno ambiwalentny, podobnie jak do podmorskich wierceń. A to kierunki, który w wydobyciu węglowodorów w najbliższej przyszłości będą zyskiwały na znaczeniu. Jeśli dodać do tego niezwykle sztywną politykę klimatyczną, która ma być pod 2020 r. jeszcze ambitniejsza co do celów redukcji CO2, którą niespecjalnie przejmują się ani USA, ani Rosja, ani Chiny, pojawia się obraz kontynentu, który w imię niewątpliwie szczytnych idei ma zamiar na własną prośbę zostać z boku. Bo – sądząc z wątpliwych sukcesów Strategii Lizbońskiej – szanse na zmianę Unii w superinnowacyjne środowisko, mogące dać impuls światu, też są niestety niewielkie.

Cokolwiek byśmy nie mówili, na razie wygląda na to, że na razie na górze są ekologiczni wandale, w którym to sojuszu są światowe mocarstwa, mający w nosie niezwykle kosztowne działania związane z redukcją CO2, sięgający pełnymi garściami po poukrywane w różnych miejscach strategiczne surowce i budujące na tym swoje gospodarki. Dość przypomnieć, że gdy my płacimy teraz za rosyjski gaz ok. 500 dol za 1000 m szesc., w USA ten wydobywany z łupków kosztuje ok. 70 dol. Wątpliwa to podstawa do konkurencyjności.

Wygląda na to, że w obliczu nowych globalnych sojuszy Bruksela powinna poważnie zastanowić się nad dalszym postępowaniem wobec światowych wyzwań. Na razie bowiem coraz wyraźniej stawia się w roli Don Kichota...

Rosja jeszcze niedawno starała się przekonać Brukselę, że wydobycie gazu łupkowego jest szalenie szkodliwe dla środowiska, technologie są ryzykowne i generalnie lepiej się do tego nie dotykać, tym bardziej że przecież od północy, południa i przez środek Europy płynie do Unii szeroki strumień gazu z rosyjskich złóż.

Trudno się zresztą dziwić Gazpromowi, zważywszy na to co wokół łupków działo się i dzieje krajach, które mogą mieć złoża błękitnego paliwa.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację