Bliżej centralizacji systemu bankowego

Bardziej scentralizowane podejście do bankowości jest niezbędne, jeśli Europa chce przywrócić stabilność i prężność na gospodarczej mapie świata

Aktualizacja: 14.06.2012 10:27 Publikacja: 14.06.2012 04:16

Guntram B. Wolff

Guntram B. Wolff

Foto: Archiwum

Red

W debacie politycznej o szukaniu sposobów na nieszczęścia strefy euro pojawiła się ostatnio nowa koncepcja: unia bankowa. Wygląda na to, że będzie ona również na szczycie listy problemów omawianych na najbliższym posiedzeniu Rady Europejskiej. Czyli co? Politycy rozmawiają teraz, jak ratować banki, zamiast – co wcześniej planowano – jak napędzać wzrost i tworzyć miejsca pracy?

W istocie nie ma tu żadnej sprzeczności. Jedną z istotnych przyczyn słabego wzrostu w Europie jest niepewność odnośnie do przyszłości euro, a to jest nierozerwalnie związane z pomysłem unii bankowej.

Międzynarodowi inwestorzy coraz bardziej przymierzają się do rezygnacji z inwestycji w Europie

Argument na rzecz unii bankowej jest prosty. Europejska Unia Walutowa została oparta na dwóch filarach: monetarnym i fiskalnym. Nie ma natomiast w niej żadnego składnika finansowego. Ostatnie wydarzenia uwydatniły dalsze jej słabości.

Po pierwsze, wcześniej zintegrowany rynek finansowy strefy euro wszedł w fazę fragmentacji. Banki były europejskie w spokojnych czasach, ale stały się narodowe w kryzysie, bo to od rządów narodowych zależy decyzja ich ratowania, jeśli zajdzie taka potrzeba. Co więcej, władze krajowe zachęcają je do ograniczania pożyczek ponadgranicznych.

Króluje niepewność

Brak unii bankowej stworzył więc ogromną niepewność, do tego stopnia, że mówimy dziś nawet o rozpadzie strefy euro. Ma to poważne negatywne konsekwencje dla wzrostu, zatrudnienia i inwestycji. Bo międzynarodowi inwestorzy coraz bardziej przymierzają się do rezygnacji z inwestycji w Europie. A krajowi inwestorzy ograniczają swoje zaangażowanie z obawy fragmentacji strefy euro, a już szczególnie ograniczają inwestycje tam, gdzie ich najbardziej potrzeba – na południu Europy. Stworzenie unii bankowej jest więc jednym z kluczowych warunków udanego pokonania kryzysu i wygenerowania wzrostu. Z czego miałaby się składać unia bankowa i jakie byłyby jej skutki?

Unia bankowa przesunęłaby na poziom europejski odpowiedzialność za ubezpieczenia depozytów, nadzór bankowy i mechanizmy kontrolowanej likwidacji. To nie jest łatwe zadanie. Gwarancje depozytów stworzono dla uniknięcia masowego wycofywania pieniędzy z banków. Chronimy deponentów, a oni zostawiają pieniądze w bankach. To zwiększa stabilność systemu bankowego i w konsekwencji służy wzrostowi gospodarczemu. Żeby system gwarantowania był wiarygodny, muszą stać za nim rządy. W Europie oznaczałoby to wspólne zobowiązanie europejskich rządów do interwencji i ochrony deponentów w całej strefie euro. Jest to wielki krok polityczny, którego skutkiem mogą być ogromne transfery finansowe z niektórych krajów do innych.

Centralizacja nadzoru

Po drugie unia bankowa scentralizuje nadzór bankowy w Europie. Jest to konieczna druga strona gwarancji depozytów, podobnie jak mechanizmów kontrolowanej likwidacji. Bo wspólne ryzyko oznacza, że trzeba scentralizować kontrolę nad nim. W przeciwnym wypadku każdy kraj będzie odczuwał pokusę łagodnego nadzorowania banków i w razie konieczności przerzucenia strat na podatników w innych państwach. Trzeba więc stworzyć wspólną instytucję nadzorczą.

Jedną z przyczyn słabego wzrostu w Europie jest niepewność odnośnie do przyszłości euro

Po trzecie konieczne jest powołanie wspólnej instytucji zajmującej się kontrolowaną likwidacją. Gdy bank staje się niewypłacalny, potrzeba zorganizowanego procesu zarządzania niewypłacalnością. Idealnie byłoby zminimalizować koszty dla podatników przy jednoczesnym zapewnieniu stabilności systemu finansowego i zabezpieczenia najważniejszych funkcji banku. To wymaga silnej politycznej władzy i technicznej ekspertyzy. Ponadgraniczny charakter bankowości w Europie oznacza, że europejski nadzór mógłby wykonywać tę funkcję najbardziej efektywnie.

Droga do wspólnej europejskiej unii bankowej jest oczywiście trudna. Stało się jednak jasne, że bardziej scentralizowane podejście do bankowości jest niezbędne, jeśli Europa chce przywrócić stabilność i prężność. Z kolei stabilność jest jednym z najważniejszych warunków wzrostu w Europie. Skupienie się na problemach bankowych jest z pewnością najlepszą przysługą dla wzrostu, jaką mogą wyświadczyć Europie przywódcy na najbliższym szczycie.

—tłum. a.sł.

Guntram B. Wolff jest wicedyrektorem prestiżowego europejskiego ekonomicznego think tanku Bruegel z siedzibą w Brukseli. Na czele rady Bruegla stoi Jean-Claude Trichet, były prezes Europejskiego Banku Centralnego

W debacie politycznej o szukaniu sposobów na nieszczęścia strefy euro pojawiła się ostatnio nowa koncepcja: unia bankowa. Wygląda na to, że będzie ona również na szczycie listy problemów omawianych na najbliższym posiedzeniu Rady Europejskiej. Czyli co? Politycy rozmawiają teraz, jak ratować banki, zamiast – co wcześniej planowano – jak napędzać wzrost i tworzyć miejsca pracy?

W istocie nie ma tu żadnej sprzeczności. Jedną z istotnych przyczyn słabego wzrostu w Europie jest niepewność odnośnie do przyszłości euro, a to jest nierozerwalnie związane z pomysłem unii bankowej.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację