Gospodarczy futbol

Walka o przyszłość strefy euro rozegra się w Hiszpanii, która jest najsłabszym z najważniejszych ogniw eurolandu - uważa publicysta „Rz"

Publikacja: 24.06.2012 20:10

Gospodarczy futbol

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Gdyby brać pod uwagę wyniki gospodarki, w finale Euro 2012 zmierzyłyby się reprezentacje Niemiec i Polski. Daleko zaszliby też Szwedzi, a Rosja przynajmniej wyszła z grupy. A jednak, podobnie jak Szwedzi i Rosjanie, jesteśmy za burtą, choć Polska w tym roku, według prognoz Komisji Europejskiej, będzie miała blisko 3-procentowy, najwyższy w Europie wzrost PKB, a Skandynawowie i Rosjanie błysnęli na tym polu w ubiegłym roku.

Efekt Ronaldo

To starożytni Grecy wymyślili pojęcie eudaimonii, czyli szczęścia. Poczucie szczęścia czy dobrostanu (feel good effect) jest niezwykle ważnym, acz wciąż niedocenianym przez ekonomistów czynnikiem gospodarczym, wpływa na wzrost konsumpcji i poziom inwestycji. Wpływ futbolu na gospodarkę i politykę jest bardziej znaczący, niż to się powszechnie wydaje.

Zaskakujące zwycięstwo Grecji z Rosją doprowadziło do wybuchu radości i dumy narodowej. Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś zbadał wpływ tego sukcesu na niedawne wybory parlamentarne, w których konserwatywna Nowa Demokracja Antonisa Samarasa wygrała nieznacznie z radykalną Syrizą 29,5 proc. głosów do 27 proc. Mogłoby się wtedy okazać, że strzelonej przez Giorgiosa Karagounisa bramce zawdzięczamy ocalenie (przynajmniej na razie) strefy euro i uratowanie kursu złotego.

W końcu Syriza skupia ludzi najbardziej niezadowolonych. Ekonomiści na samą myśl o nich dostają gęsiej skórki. Niestety, drogo zapłacili za to szczęście nasi restauratorzy i hotelarze, bo wyeliminowani Rosjanie najwięcej u nas wydawali.

Na sukcesach Christiano Ronaldo i spółki zyskała także Portugalia. Jej zwycięstwom towarzyszy spadek kosztu obsługi zadłużenia. Rentowność 10-letnich obligacji spadła poniżej 10 proc., po raz pierwszy od roku. Dogmatyczny ekonomista wyjaśni to pewnie poprawą światowego klimatu inwestycyjnego, ale zwolennik ekonomii behawioralnej oczywiście wskaże na „efekt Ronaldo", wpływ trudno mierzalnego szczęścia i wiary inwestorów. Zobaczymy, jak długo potrwa. Niestety, drużyna Portugalii jest tak mocno uzależniona od Ronaldo, jak sama Portugalia od turystyki.

Dwie filozofie

Portugalia jednak wciąż jest w grze, ale Grecy musieli się pożegnać z turniejem. Ich mecz z Niemcami mógł być czytany na wielu poziomach, w tym gospodarczym. Zwarły się dwie filozofie: oszczędna i racjonalna z rozrzutną i niefrasobliwą.

Grecy obwiniają naszego sąsiada o wyzysk i wszystkie możliwe nieszczęścia gospodarcze. Jedna z gazet dała na okładce Karagounisa szalejącego po swoim golu z podpisem: „dajcie nam teraz Merkel"! Z kolei niemiecki „Bild" oznajmiał: „Grecy, dziś was nie uratujemy". No i te żarciki, że Grecy powinni wyjść w koszulkach z napisem „Germany", czyli nazwą sponsora.

Angela Merkel rzeczywiście mecz w Gdańsku oglądała i mogła nie czuć się zbyt komfortowo, gdy wyrównującą bramkę zdobył napastnik Giorgios Samaras. To akurat dobrze, bo przegrana Niemiec mogłaby zdenerwować nie na żarty społeczeństwo za Odrą. I trudniej byłoby Merkel wykazywać się hojnością, a przecież trwają zakulisowe rozmowy na temat złagodzenia i przesunięcia w czasie wymaganych od Greków wyrzeczeń.

Z punktu widzenia gospodarki obecnie najlepszym scenariuszem byłoby zwycięstwo Hiszpanii, a nie Niemiec. Ten ostatni kraj ma najsilniejszą gospodarkę w Europie i jest lokomotywą całego kontynentu, na czym i my - jako sąsiad - zyskujemy, mając za miedzą tak wielki i bogaty rynek zbytu. A jednak nie tu rozegra się walka o przyszłość strefy euro, ale właśnie w Hiszpanii, która jest najsłabszym z najważniejszych ogniw eurolandu. Zmaga się z recesją i gigantycznym bezrobociem w wysokości 22 proc. Nękani depresją obywatele szukają pracy już nawet w byłych koloniach zamorskich. Mistrzowski tytuł mógłby dać temu krajowi dawkę optymizmu, wiary w przyszłość. Mówi się o efekcie Ronaldo? Niech więc będzie to efekt Fabregasa czy Torresa, najlepszy z możliwych antydepresantów.

Poprawa nastrojów

W całej Europie ludzie czują się teraz lepiej, choćby dlatego, że informacje o spadkach na giełdzie, deficytach, masowych zwolnieniach czy długu przykryły wieści futbolowe. Poprawa nastojów konsumenckich, co jest udowodnione, występuje w krajach organizujących Euro czy mundial. Fani piłki nożnej nie tylko dużo konsumują, ale i zarażają wszystkich swą radością.

Przeprowadzenie z sukcesem tak dużej imprezy dodaje wiary we własne siły. Może to mieć znaczenie zwłaszcza na Ukrainie, która dopiero co wyszła z recesji. Z kolei wpływu na gospodarki odpadnięcia drużyn gospodarzy nie należy przeceniać. To z pewnością cios w restauratorów czy hotelarzy, ale krótkoterminowy.

Już widać, że Polska triumfuje wizerunkowo, a to zaprocentuje - w kolejnych latach zwiększy się liczba turystów i zagranicznych inwestycji. Wystarczy poczytać relacje mediów, które jeszcze niedawno kwestionowały, czy podołamy imprezie. Według prognoz resortu sportu i turystyki przyczyni się ona do wzrostu polskiego PKB o 1,4 - 2,7 proc. w ciągu 12 lat. To ostrożne szacunki. Podczas poprzedniego Euro w Szwajcarii i Austrii przed telewizorami siedziało 800 mln widzów, teraz może być ich więcej. Zobaczą nie tylko nowe stadiony, ale i piękne kamienice polskich miast oraz, z pewnym wstydliwym wyjątkiem, wielką gościnność Polaków.

Gdyby brać pod uwagę wyniki gospodarki, w finale Euro 2012 zmierzyłyby się reprezentacje Niemiec i Polski. Daleko zaszliby też Szwedzi, a Rosja przynajmniej wyszła z grupy. A jednak, podobnie jak Szwedzi i Rosjanie, jesteśmy za burtą, choć Polska w tym roku, według prognoz Komisji Europejskiej, będzie miała blisko 3-procentowy, najwyższy w Europie wzrost PKB, a Skandynawowie i Rosjanie błysnęli na tym polu w ubiegłym roku.

Efekt Ronaldo

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację