Oczywiście pojęcie małego przedsiębiorcy bywa różnie rozumiane w różnych krajach, przykładowo według Światowej Federacji Giełd do grupy mikroprzedsiębiorstw zalicza się takie o kapitalizacji mniejszej niż 65 mln dol., małe przedsiębiorstwa zaś to takie, które mieszczą się w przedziale 65 – 200 mln dol.
Zawsze papiery wartościowe o znacznej płynności cieszyły się dużym zainteresowaniem inwestorów, pozwalając na łatwe wyjście z inwestycji. Zjawisko to uległo ostatnio znacznemu pogłębieniu – co często przypisuje się zastępowaniu ludzkich decyzji inwestycyjnych decyzjami podejmowanymi przez ultraszybkie automatyczne systemy składania zleceń, bez udziału czynnika ludzkiego. Takie przesunięcie uwagi powoduje, że część inwestorów nie jest faktycznie zainteresowana długoterminowymi inwestycjami, udziałem w walnych zgromadzeniach itd.
Skupianie zainteresowania na papierach o dużej płynności powoduje, że małe i średnie przedsiębiorstwa stanowiące podstawę wielu gospodarek mogą mieć trudności w pozyskaniu niezbędnego finansowania poprzez giełdy. Te ostatnie mogą się stawać w większym stopniu źródłem czerpania zysków spekulacyjnych, a nie sposobem przesuwania oszczędności i wolnych środków inwestorów do potrzebujących kapitału przedsiębiorców.
Trzeba tu jednak zauważyć, że giełda warszawska jest wymieniana jako giełda życzliwa małym i średnim przedsiębiorcom. Ominęły nas do tej pory przypadki szerokiego stosowania systemów automatycznego składania zleceń, zaburzające rynek, podobnie jak próby przejmowania części obrotu przez platformy obrotu, co wyraźnie dopuszcza MiFID. Koncentracja obrotu papierami dopuszczonymi do obrotu giełdowego na GPW nadal niesie rozliczne korzyści tak dla inwestorów jak i emitentów.
Natomiast trzeba się liczyć z powszechnie znanym faktem większego zainteresowania inwestorów, szczególnie instytucjonalnych, spółkami o wielkiej kapitalizacji i dużej płynności. Bardzo dużo zależy też od działalności samych spółek w zakresie przyciągania uwagi inwestorów.