Chiny stawiają czoła największym wyzwaniom gospodarczym od lat

Gdy proces transformacji się skończy, Chiny znowu czekają lata boomu gospodarczego – mówi w rozmowie z Hubertem Koziełem partner zarządzający Deloitte w Chinach

Publikacja: 19.09.2012 00:31

Chiny stawiają czoła największym wyzwaniom gospodarczym od lat

Foto: Bloomberg

Rz: Wzrost gospodarczy w Chinach był w drugim kwartale najsłabszy od 2009 r. Wielu analityków obawia się tzw. twardego lądowania. Jak głębokie może być spowolnienie gospodarcze w Chinach? Jak ono wpływa na chińskie spółki?

Paul Siu:

Ten rok niesie dla chińskiej gospodarki być może największe wyzwania od 20 lat. Największy motor jej rozwoju w ostatnich latach, czyli eksport, zwalnia z powodu kryzysu w Europie oraz spowolnienia w USA. Inwestycje w infrastrukturę nie są też tak duże jak dawniej. Co prawda władze wielu prowincji ogłosiły niedawno pakiety stymulacyjne, ale nie są one tej skali co w 2008 i 2009 r. Równocześnie gospodarstwa domowe są, jeśli chodzi o wydatki, ostrożniejsze niż w czasach boomu, do czego przyczyniają się wiadomości o spowolnieniu gospodarczym i kryzysie. To kolejne wyzwanie, z którym spotyka się chińska gospodarka. Oczywiście każdy może powiedzieć, że sytuacja w Chinach jest wciąż dużo lepsza niż w wielu innych krajach świata, ale patrząc na to relatywnie, można powiedzieć, że przed Chinami stoją o wiele większe wyzwania niż jeszcze kilka lat temu. Widać to też, jeśli przyglądamy się chińskim spółkom. Wiele z nich zwiększyło wcześniej moce produkcyjne, bo chciało się przygotować na kolejne lata zwiększonego popytu i boomu gospodarczego. Dużo z nich, choć zwiększyło sprzedaż, ma mniejsze zyski niż jeszcze rok czy dwa lata temu. Ciążą im niewykorzystane moce produkcyjne.

Przez ostatnie 12 miesięcy mieliśmy do czynienia z wycofywaniem się wielu chińskich firm z amerykańskich giełd. Czy było to spowodowane wzrostem nieufności do chińskich spółek ze strony inwestorów zaniepokojonych przypadkami manipulacji danymi finansowymi przez niektóre z tych firm?

Ten problem rzeczywiście jest widoczny bardziej niż wcześniej i jest związany ze spowolnieniem wzrostu gospodarczego w Chinach. Wiele spółek z Chin, wchodząc na te giełdy, prezentowało się bardzo atrakcyjnie i postrzegano je jako firmy z dużym potencjałem rozwoju. Wiązało się to z wysokim tempem wzrostu gospodarczego w Chinach. Gdy wzrost zwolnił, niektóre z nich – nie wszystkie, ale kilka czarnych owiec – manipulowały swoimi sprawozdaniami finansowymi, by sprawić wrażenie, że ich sytuacja jest o wiele lepsza niż w rzeczywistości. Jest to więc związane bardzo mocno ze wzrostem gospodarczym. Ale w dużo większym stopniu niż złe wybory kilku firm, dotyczy bowiem również spółek, które zachowują prawidłowe standardy sprawozdawczości finansowych. Fala odejść spółek z amerykańskich giełd jest związana z tym, że ich zyski nie rosną wystarczająco szybko, wyceny są niskie, a wielcy udziałowcy uznają, że lepiej wycofać spółkę z giełdy.

W 2011 roku mieliśmy na rynkach falę dużych ofert publicznych chińskich spółek. Kiedy ta fala może powrócić na giełdy?

W krótkim terminie nie spodziewam się zbyt wielu ofert publicznych. To nie jest spowodowane tym, że nie ma wielu spółek chcących wejść na giełdę. Problem polega na tym, że warunki, nie tylko w Chinach, są nieprzychylne ofertom publicznym. To samo widzimy w Stanach Zjednoczonych i w Europie. Nie ma więc wielu ofert publicznych. Rynek jest dosyć zmienny, co spowodowane jest m.in. kryzysem w strefie euro. Jest też wiele niepewności związanej z sytuacją w USA, zwłaszcza przed wyborami prezydenckimi i zbliżającym się urwiskiem fiskalnym. To nie tylko więc wina spowolnienia gospodarczego w Chinach. Po prostu w takich warunkach trudno przeprowadzać ofertę publiczną.

Chiński rząd chce przekształcić gospodarkę z opartej na eksporcie na opartą w większym stopniu na popycie wewnętrznym. Jest to jedną z przyczyn obecnego spowolnienia gospodarczego. Jak długo może potrwać taka transformacja?

Rzeczywiście chińskie władze chcą przemodelować gospodarkę, tak by produkowała dobra z większą wartością dodaną i była w większym stopniu oparta na usługach. Teraz przechodzimy przez okres przejściowy i jest to jeden z powodów spowolnienia wzrostu. Bardzo trudno jednak powiedzieć, kiedy ten proces się zakończy. Obecny plan pięcioletni został przyjęty rok temu i Chiny są dopiero na początkowym etapie jego realizacji. Teraz nie powinniśmy oczekiwać jego rezultatów. O tym, jak długo potrwa transformacja, będzie można mówić dopiero za jakiś czas. Myślę jednak, że gdy ten proces dobiegnie końca, Chiny doświadczą dalszego boomu gospodarczego.

Wielu Europejczyków liczy na to, że chiński popyt lub nawet chińskie wsparcie finansowe pomoże strefie euro wyjść z kryzysu. Czy te nadzieje nie są zbyt na wyrost?

Wiele europejskich produktów jest popularnych w Chinach, a szczególnie te z sektora konsumenckiego. Mówię tu szczególnie o produktach luksusowych i samochodach. Te marki są bardzo popularne. Chiny już pomagają wyjść Europie z kryzysu, ale strefa euro jest w tak poważnych kłopotach, że chińskie pożyczki same w sobie jej nie uratują. Najwięcej zależy od samych Europejczyków. To oni muszą uporać się z własnym kryzysem.

Europejskie Forum Nowych Idei

Pytania dla biznesu i Europy EFNI organizuje po raz drugi PKPP Lewiatan. Henryka Bochniarz, prezydent konfederacji, tłumaczy, że Europa, by wyjść z kryzysu, musi „wymyślić się" na nowo, zbalansować swoje ambicje, kompetencje i możliwości. O tym mają rozmawiać od 26 do 28 września w Sopocie przedsiębiorcy i naukowcy. Tematami debat są: europejskie interesy i obowiązki wobec reszty świata, rola państwa w gospodarce i społeczeństwie, czy kwoty i parytety mają sens, jak powinien wyglądać nowy ład finansowy i czy energetyczna rewolucja uratuje świat. Uczestnicy będą się też zastanawiać nad tym, co oznacza innowacyjność, jak ukierunkować systemy edukacyjne pod potrzeby przyszłości, jak pogodzić ograniczenia zanieczyszczeń klimatu z efektywnością gospodarek i jak to jest naprawdę ze społeczną odpowiedzialnością biznesu.     —aft

CV

Paul Siu jest partnerem zarządzającym Deloitte w regionie Chin Wschodnich. Prowadzi grupę ponad 3000 specjalistów świadczących usługi audytu, doradztwa podatkowego, konsultingu i doradztwa finansowego. Paul Siu dołączył do Deloitte w Chinach w 1996 roku. Pracował z najważniejszymi chińskimi klientami Deloitte.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację