?Biurokracja jak wódka

Znaczące ograniczenie biurokracji nie jest w Polsce ani możliwe ani nie przyniosłoby pożądanych skutków. Przynajmniej nie dziś

Publikacja: 19.10.2012 21:22

?Biurokracja jak wódka

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Postulat ograniczenia biurokracji jest jak wódka na imprezie. Jak nie wiadomo o czym gadać, to można napić się kielicha. Podobnie jak brakuje pomysłów na zmiany w kraju, to rzuca się najprostszy – jak najszybciej ograniczyć tę paskudną biurokrację. I wszystko jasne.

Niestety nie do końca. Na wynagrodzenia w sektorze publicznym wydajemy mniej niż średnia europejska, wątpię zatem, żeby było tu pole do wielkiej poprawy. Choć nawet nie o wydatki chodzi – gdyby wyeliminować wszystkie patologie podobne do afery z Panem Śmietanko, pewnie mogłoby nam się żyć trochę łatwiej. Absolutnie nie chcę stawiać się w roli obrońcy całej masy znajomych królika, którzy obsadzają tysiące stanowisk.

Problem jednak tkwi gdzie indziej. Pewien urzędnik dość wysokiej rangi powiedział kiedyś, że problemem w Polsce jest niski poziom zaufania. Urzędnicy boją się podejmować decyzje, bo nie ufają swoim współpracownikom, swoim podwładnym i swoim przełożonym. Każda decyzja obwarowana jest setkami procedur, bo nikt nikomu nie ufa. Jesteśmy ogólnie krajem o dość niskim poziomie zaufania. Z badania World Values Survey wynika, że w Polsce relatywnie niski odsetek osób odpowiada pozytywnie na pytanie: czy ludziom można generalnie ufać?

Czy to da się to szybko i łatwo zmienić? Nie mam dobrych wieści. Włoski ekonomista Luigi Zingales, który w latach 80. wyemigrował do USA uciekając przed włoskim nepotyzmem i zacofaniem intelektualnym, zbadał kiedyś postawy obywatelskie w różnych włoskich miastach. Pokazał, że postawy obywatelskie zależą od tego, czy dane miasto w średniowieczu i renesansie było miastem wolnym czy też nie. Podobnych badań jest zresztą cała masa. Mentalność obywateli, ich postawy wobec systemu, w jakim funkcjonują, a zatem także poziom zaufania, są bardzo głęboko zakorzenione w historii i kulturze danego społeczeństwa.

Do czego dążę? Do tego, że by państwo polskie lepiej funkcjonowało nie wystarczy hop siup zwolnić część urzędników, reszcie obniżyć pensje i wykorzenić nepotyzm. Jeżeli ktoś wierzy w takie historie, to znaczy, że jest dość naiwny. Niestety jeszcze długo przyjdzie nam żyć w warunkach mało efektywnego państwa. To będzie się zmieniało bardzo powoli

- Ignacy Morawski, główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości, publicysta

Postulat ograniczenia biurokracji jest jak wódka na imprezie. Jak nie wiadomo o czym gadać, to można napić się kielicha. Podobnie jak brakuje pomysłów na zmiany w kraju, to rzuca się najprostszy – jak najszybciej ograniczyć tę paskudną biurokrację. I wszystko jasne.

Niestety nie do końca. Na wynagrodzenia w sektorze publicznym wydajemy mniej niż średnia europejska, wątpię zatem, żeby było tu pole do wielkiej poprawy. Choć nawet nie o wydatki chodzi – gdyby wyeliminować wszystkie patologie podobne do afery z Panem Śmietanko, pewnie mogłoby nam się żyć trochę łatwiej. Absolutnie nie chcę stawiać się w roli obrońcy całej masy znajomych królika, którzy obsadzają tysiące stanowisk.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację