Dla Europy ciągle najważniejszy jest Dekalog. Wszyscy znamy go, poważamy, ale z przestrzeganiem jest już bardzo różnie – nawet w przypadku osób, które deklarują, że wierzą w nieuchronność kary za łamanie jego zasad.
Tak samo jest z paktem fiskalnym. Zasady, których ma bronić, obowiązują od dawna (Pakt stabilności i rozwoju), natomiast kłopot był (i będzie) z ich przestrzeganiem. Przecież długi Grecji czy Włoch rosły od dawna. I nikt nie potrafił zmusić rządów tych krajów do rozsądku. Nikt nie zabierał im funduszy, nie bojkotował.
Międzynarodówka polityków nie chciała zrobić krzywdy swoim kolegom, którzy szastali publicznymi pieniędzmi. I to się nie zmieni.
Zresztą kary mają być nie za łamanie limitów długu i deficytu finansów publicznych, ale za niepodporządkowywanie się zaleceniom Brukseli. Oczywiście chodzi o zalecenia dotyczące przestrzegania tych limitów.
Pakt powiększa kompetencje Brukseli. Urzędnicy dostaną dużo szerszy wachlarz możliwości kontrolowania finansów publicznych państw członkowskich. Do tego samego prowadzą ostatnie decyzje w sprawie nowych zasad wypłat funduszy europejskich. Komisja będzie mogła je zawieszać, gdy uzna, że państwa nie przestrzegają jej zaleceń.