Po kilkunastu dniach kurz zaczął opadać i chłodniejsze oceny zastąpiły królujące wśród inwestorów przez jakiś czas emocje. Efekty było widać w ostatnim tygodniu.
Od 21 lutego do 1 marca akcje Netii zdrożały o 18 proc. Kurs z nawiązką odrobił straty, które poniósł – niejako rykoszetem – po tym jak Telekomunikacja Polska 12 lutego opublikowała swój nienapawający optymizmem raport za 2012 rok.
Netia od publikacji raportu rocznego sporo się napracowała, by zniwelować nie tylko skutki raportu TP, ale także pesymistyczne akcenty, jakie w moim odczuciu pojawiły się w jej własnym sprawozdaniu. Te akcenty to oczekiwany spadek liczby usług, czyli źródeł przychodów i niższe inwestycje. Rynek – jak sądzę – nie podziela moich obaw. Uznał, że zapowiedź skupu akcji, powrotu do wypłaty dywidendy plus informacja o premii, jaką zarząd uzyska, gdy firma zdobędzie inwestora finansowego, są wystarczającym bodźcem do wzrostu kursu.
Odnoszę wrażenie, że dno znalazł wreszcie kurs akcji TP. Do odbicia przyczyniła się bez wątpienia informacja, że France Telecom weźmie na siebie refinansowanie zapadającego w tym roku długu swej spółki zależnej i pogłoska o planowanej w najbliższych latach dużej redukcji zatrudnienia w firmie.
Przyznam, że komunikat zapowiadający finansowanie TP przez FT odczytałem mniej optymistycznie niż inwestorzy. W moim odczuciu oznacza on, że TP oczekuje, iż na rynku dostałaby gorsze niż do tej pory warunki kredytowania, bo nie wyklucza pogorszenia swej oceny ratingowej. Na dodatek pożyczki wewnątrz grup kapitałowych są jednym z całkowicie legalnych sposobów transferu zysków do spółki matki. Matka zyskuje na różnicy między kosztem swojego długu a oprocentowaniem pożyczonych pieniędzy. To oprocentowanie może być wyższe niż rynkowe. Szanująca inwestorów mniejszościowych spółka ujawnia wszelkie parametry finansowe takich transakcji.