Problem przystąpienia Polski do strefy Euro

Boję się, że w Polsce wchodzenie do unii walutowej stanie się procesem permanentnym, który nie będzie miał określonego w czasie finału – zauważa wiceprezes Związku Banków Polskich.

Publikacja: 21.03.2013 02:43

Rozpoczęta na nowo dyskusja na temat wejścia Polski do strefy euro jest jedną z najważniejszych w naszym życiu gospodarczym i politycznym. Zaryzykowałbym, iż jest to dyskusja a następnie decyzja na miarę tej, która towarzyszyła wejściu do Unii Europejskiej. Co powoduje to znaczenie? W związku z tym, że sprawa jest wyjątkowo kompleksowa, na pytanie to można odpowiedzieć formułując warunki, jakie muszą być spełnione, aby tak się stało.

Znane kryteria

Warunki te można podzielić na kilka grup, a każda z nich jest wielowymiarowa.

1. Polska musi spełnić warunki nominalnej konwergencji określone w traktacie z Maastricht. Obejmują one dopuszczalne granice rocznego deficytu budżetowego (maksimum 3 proc.) i łącznego długu do PKB (nie więcej niż 60 proc.), mieć stabilną i niską stopę procentową, średniookresową stopę inflacji na poziomie takim jak średnia z trzech krajów o najniższym poziomie tego wskaźnika w UE. Ostatnim warunkiem jest utrzymanie w okresie dwóch lat poprzedzających wejście kursu swojego pieniądza do euro w przedziale  +/-15 proc. (przez następne dwa lata jest już wymóg stałego kursu).

Te kryteria, traktowane jako formalnie wystarczające, Polska może spełnić stosunkowo szybko, w okresie najbliższych 4-5 lat.

2. Kryteria nominalne mają charakter pewnych wielkości „zadanych" i można je osiągnąć punktowo jako swoiste zadanie do wykonania, bez gwarancji, że zostaną utrzymane w średnim lub długim okresie. Takie gwarancje daje osiągnięcie realnych, czyli relatywnie trwałych kryteriów konwergencji. Co do ich listy to nie różnią się ona od wymienionych wyżej, różnica polega jednak na tym, że są wynikiem nie krótkookresowych działań przystosowawczych czy czasem nawet zmian w statystycznych metodach wyliczania, lecz głębokich zmian w strukturze gospodarki.

Chodzi o osiągnięcie odpowiedniego poziomu konkurencyjności gospodarki

Jako przykład służy poziom długu publicznego. Aby mógł być utrzymany w długim okresie na bezpiecznym poziomie (znacznie poniżej granicznych 60 proc. w relacji do PKB), to w kraju musi być przeprowadzona głęboka reforma finansów publicznych, ze zmniejszeniem udziału sztywnych wydatków socjalnych,  redukcją sfery publicznej, ograniczeniem zadłużenia budżetów lokalnych. A to są działania o zupełnie innym charakterze niż osiągnięcie w danym momencie zmniejszenie deficytu budżetowego przez doraźne ograniczenie emisji nowego długu lub statystyczne przesunięcia pozycji budżetowych.

Innym przykładem jest stworzenie strukturalnych podstaw niskiej inflacji. Krótkookresowe doraźne działania zduszające wzrost cen w warunkach nierównowag cząstkowych w gospodarce, osiągane jest zwykle poprzez politykę wysokiej stopy procentowej, co jest sprzeczne z innym kryterium konwergencji (stopa procentowa zbliżona do  strefy euro). Dopiero trwała niska inflacja umożliwi ukształtowanie stopy procentowej na stabilnym i niskim poziomie.

3. Następna grupa warunków związana jest również z działaniami kompleksowymi, ale spoza sfery monetarno-fiskalnej. Otóż chodzi tu o osiągnięcie odpowiedniego poziomu konkurencyjności gospodarki wchodzącej do strefy wspólnej waluty. Bez tego problemem będzie znalezienie odpowiedniego kursu, z którym Polska pożegna się ze złotym.

Niedobre są zarówno za wysoki lub zbyt niski jego poziom. Kluczową sprawą w tym zakresie jest znaczne zbliżenie się z poziomem wydajności pracy i produktywności kapitału do krajów najwyżej rozwiniętych w tym zakresie. A to nie są zadania, które można zrealizować w kilka lat. Obecne różnice w wydajności pracy pomiędzy Polską a krajami z najwyższym poziomem tego wskaźnika są na poziomie krotności.

Liczy się konkurencyjność

Działania prowadzące do podniesienia konkurencyjności polskiej gospodarki określane są w różnych programach, bo sprawa jest wybitnie kompleksowa. Obejmuje ona wzrost innowacyjności i oparcia rozwoju na wiedzy, ale też sprawniejszą administrację publiczną, lepsze szkolnictwo na wszystkich poziomach, rozwój badań i ich zastosowań w praktyce, większą mobilność siły roboczej, rozwój infrastruktury. A więc dużą modernizację państwa.

Podjęcie działań, na razie na poziomie debaty, traktowane jest przez wysokie gremia Unii jako jeden z elementów budowania silnej struktury integracji gospodarczej

4. Nie bez znaczenia są również warunki społeczno-polityczne. Jeśli nawet konstytucjonaliści rozstrzygnęli, że niepotrzebne jest referendum na temat wejścia do strefy euro, to oni też rozstrzygnęli, że potrzeba jest zmiana konstytucji, gdzie obecnie zapisane jest, że politykę pieniężną prowadzi centralny bank Polski.

Wynika z tego, że w procesie wchodzenia do euro, czynnik „wysokiej polityki" będzie miał swoje istotne znaczenie. Już chyba nawet jednozdaniowe referendum byłoby łatwiej wyobrażalne niż osiągnięcie takiego układu sił w parlamencie, który pozwoliłby skonstruować większość wymaganą dla wspomnianej zmiany w  konstytucji. Nie można w tym kontekście pominąć, że ten etap następowałby po spełnieniu warunków opisanych powyżej, które niewątpliwie wymagałyby różnych niepopularnych działań i mogłyby nierówno rozłożyć ciężary i benefity tych zmian. Jeśliby ten aspekt próbować wycenić w czasie, to może okazać się, do wcześniej opisanych procesów, które na pewno nie są zadaniami krótkookresowymi, należy doliczyć okresy sezonów politycznych, które mierzone są w trybie kadencji parlamentarnych trwających 4 lata.

5. Dla porządku warto dodać dodatkowo warunek, podnoszony jeszcze niedawno jako podstawowy. Chodzi tu o uporządkowanie strefy euro jako takiej, czyli stabilizację sytuacji kryzysowej i konstrukcję narzędzi antykryzysowych wzmacniających wspólnotę walutowo-gospodarczą Unii. Chociaż nie jest to warunek bagatelny, można powiedzieć, że sekwencja i kompleksowość działań wewnętrznych dla Polski, czynią tę sprawę mniej ograniczającą naszą decyzję o przyjęciu wspólnej waluty. Bowiem nawet te wydające się jako najłatwiejsze do spełnienia kryteria nominalne, zostaną prawdopodobnie zrealizowane  później niż osiągnięcie masy krytycznej zmian w ramach strefy euro.

Cały powyższy wywód, formułowany z pozycji zadań do wykonania, gdy w dodatku w tle jeszcze słychać różne krytyczne opinie o racjonalności konstrukcji Unii Walutowej i Gospodarczej w dotychczasowym kształcie, wydaje się jakimś koszmarem przymusowo narzuconym na najlepszą gospodarkę Unii. Gdy jednak odrzucić to odium pozornego przymusu, to okaże się że są to bardzo racjonalne kierunki zmian i modernizacji gospodarki, a nawet państwa, które należałoby podjąć w każdej sytuacji, nie tylko z powodu aplikacji do sfery euro. Po to, aby nie odstawać od świata. I nie pogłębiać frustracji społeczeństwa, a szczególnie młodej generacji, która już myśli w kategoriach wyzwań cywilizacyjnych.

Konieczne reformy

Tak więc hasło przyjęcia wspólnej waluty okazuje się podstawowym katalizatorem myślenia o reformach krajowych. Nie tylko w sensie wywołania sprawy, ale także jako czynnika integrowania wielu spraw, o których zwykli byliśmy myśleć i dyskutować w sposób wyrwany, przyczynkarski i niekonsekwentny. Przy takim podejściu logiczne było, że nie towarzyszyło temu ani pragmatyczne formułowanie zadań i programów, ani też określenie w czasie oczekiwanych wyników. I nagle ten proces kompleksowego myślenia o modernizacji państwa zaczął się z nieoczekiwanej strony. Pozornie z potrzeby odpowiedzi na jednoczynnikowe pytanie o wstąpienie do strefy euro. Okazuje się ono jednak bardzo pojemne i dużo szersze niż się wydawało. Mimo krótkiego czasu od startu dyskusji w kraju, są już jednoznaczne przejawy poważnej debaty. Są też bardzo pozytywne echa z różnych gremiów Unii.

Podjęcie działań, na razie na poziomie debaty, traktowane jest przez wysokie gremia Unii jako jeden z elementów budowania silnej struktury integracji gospodarczej, która opiera się nie tylko na racjonalnych rozwiązaniach, ale na swoistej masie krytycznej, czyli istotnej skali stosowania. Polska, ze względu na wielkość rynku wewnętrznego oraz udział w wymianie gospodarczej Unii, jest ważnym elementem budowania nowego ładu.

Zatem pierwsze poważne sygnały z Polski na temat Polski w strefie euro, są z uwagą odnotowywane i przyjaźnie komentowane. Są one też pierwszym „miękkim" zobowiązaniem naszego kraju. Z tego wynikną prawdopodobnie różnego rodzaju działania wspierające planowane reformy wewnętrzne, ale też przygotowujące miejsce dla naszego kraju po wejściu do strefy euro. Będziemy w najbliższym okresie mieli status kraju o specjalnym trybie traktowania, o charakterze nieformalnie uprzywilejowanym.

Jaka taktyka?

To może rodzić pokusę u polskich polityków zastosowania taktyki wchodzenia do Unii Walutowej i Gospodarczej jako permanentnego procesu, który  w zasadzie nie będzie miał określonego w czasie finału. Nawet w postaci przedziału czasowego, kiedy  to może nastąpić. Taktyka może mieć   konstrukcję swoistego rodzaju pojęcia  zakresu  z „czasoprzestrzeni". Będziemy wchodzić do euro „od dziś do spełnienia ostatniego warunku z listy przygotowań". Ta lista jednak może mieć zestaw zdań  nie do końca mierzalnych.  I chociaż jest w tym co piszę jest trochę ironii, to nie można uznać takiej sytuacji tylko za polityczną  taktykę uników . Patrząc na dosyć schematycznie z braku miejsca, przedstawione warunki ikryteria przygotowania się do euro, rzeczywiście trudno jest jednoznacznie stwierdzić czy w takiej taktyce „wchodzenia"  byłaby to gra  czy obiektywnie trudne stwierdzenie osiągnięcia dojrzałości do takiego aktu.

Aby uniknąć swoistego rodzaju zapętlenia intencji i rezultatów, należałoby dążyć w możliwie krótkim czasie do skonkretyzowania programu działań, w każdym z ważnych obszarów, a następnie do określenia czasu ich realizacji. Będzie to uwiarygodnieniem działań wobec partnerów zewnętrznych i równocześnie mobilizujące w kraju. Oczywiście, że jest to zupełnie inna „mapa drogowa" niż przy najbardziej nawet skomplikowanych i kompleksowych projektach. Już sam czynnik społeczno-polityczny powoduje inną logikę określania harmonogramu niż dzieje się to w przypadku programów skierowanych do wybranych gałęzi gospodarczych, grup przedsiębiorców, czy też administracji publicznej.

Bowiem samo rozróżnienie „wejścia" i „wchodzenia", w zależności od kontekstu, może mieć różną interpretację. Raz może chodzić o taktyczne działanie o niezdefiniowanym w czasie zakończeniu. Powodem może być, jak wspomniałem wyżej, liczenie na pewne benefity i przywileje. Innym powodem może być niewiara w możliwość osiągnięcia pozytywnego finału, więc na wszelki wypadek lepiej nic konkretnego nie określać. Ale może być też sytuacja, gdy wejście jest poprzedzone wchodzeniem, czyli procesem zdefiniowanych, sterowanych i mierzalnych zadań. Czyli określa się zespół różnorodnych przygotowań – skomplikowanych, wielowymiarowych, trudnych, ale też wyznacza się mierniki postępu na tej drodze, aby w pewnym momencie – obserwując różne miary i kryteria – określić datę finału.

Artykuł wyrażą poglądy autora, a nie instytucji, z którą jest związany.

Rozpoczęta na nowo dyskusja na temat wejścia Polski do strefy euro jest jedną z najważniejszych w naszym życiu gospodarczym i politycznym. Zaryzykowałbym, iż jest to dyskusja a następnie decyzja na miarę tej, która towarzyszyła wejściu do Unii Europejskiej. Co powoduje to znaczenie? W związku z tym, że sprawa jest wyjątkowo kompleksowa, na pytanie to można odpowiedzieć formułując warunki, jakie muszą być spełnione, aby tak się stało.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację