Źródłem, na jakie powołuje się Reuters, jest Andrew Haldane, dyrektor w Banku Anglii, który poinformował, że rozmawiał z pięcioma czołowymi bankami i cztery z nich jako największe zagrożenie wymieniły właśnie ataki cyberprzestępców. Co ciekawe, piąty bank nie miał w ogóle cyberataków na liście potencjalnych zagrożeń.

Dlaczego banki aż tak bardzo boją się cyberataków? Sądzę, że odpowiedź może być oczywista – bo nie są na nie odpowiednio przygotowane. A dlaczego? Na to pytanie odpowiedź daje firma doradcza Deloitte w raporcie poświęconym cyberzagrożeniom. Powodem jest kryzys i szukanie przez banki oszczędności, w tym w wydatkach na IT. Jak twierdzi Deloitte, mimo rosnącej skali oraz złożoności zagrożeń budżety przeznaczane przez banki na ochronę kluczowych informacji oraz obronę przed cybezagrożeniami od trzech lat pozostają niemal niezmienione.

Według danych zebranych przez autorów raportu zarówno same banki, jak i firmy technologiczne, które mogą je wesprzeć w ochronie przed cyberatakami, mają świadomość, że kolejny rok ograniczeń budżetowych wydatków na bezpieczeństwo powoduje wzrost zagrożenia i zwiększają szanse, że kolejny atak będzie skuteczny.

Udany cyberatak to nie tylko straty po stronie banku i – ewentualnie – jego klientów, ale także olbrzymia rysa wizerunkowa. Rysa, która może mieć wymiar giełdowy – spadek cen akcji – i biznesowy – odpływ klientów. Na dodatek, w odróżnieniu od kryzysu w strefie euro, kosztów ataku, a przynajmniej ich części, nie da się przerzucić na państwo i podatników.

Cyberatak to nie tylko problem banku, ale także korzystających z jego usług. I, jak się ostatnio okazało, świadomość zagrożeń wśród niektórych klientów jest dużo większa niż wśród bankowców. Znajoma na swym profilu na Facebooku opisała niedawno przygodę z bankiem. Otóż zażądał od niej wpisania na stronie internetowej kodu PIN do karty kredytowej. Bez tego nie była w stanie uruchomić usługi. Nikt rozsądny nie poda w Internecie, nawet na stronie zabezpieczonej protokołem https, kodu PIN. No ale, jak widać na wspomnianym przykładzie, bank miał inne zdanie. Być może to był ów piąty bank, z którym rozmawiał Andrew Haldane.