Rz: Rząd nazywa swoją propozycję zmian w OFE „ulepszeniem systemu emerytalnego". Czy rzeczywiście to jest krok w dobrą stronę?
Mirosław Gronicki: Propozycje przedstawione przez rząd, w każdym z wariantów, zmierzają do kompletnej likwidacji OFE. Przy czym pierwszy z proponowanych wariantów najwyraźniej może się okazać niezgodny z konstytucją, więc mówię tu o pozostałych dwóch. Na Węgrzech system zlikwidowano w ciągu 2–3 tygodni. U nas potrwa to 3–6 miesięcy. To, co robi Jacek Rostowski, ma na celu jedno – uzyskanie pewnej swobody manewru w finansach publicznych. Teraz możemy się jeszcze mocniej zadłużyć, byleby jakoś przetrwać do wyborów.
Przecież teoretycznie Polacy mogą wybrać OFE.
To jest wymuszony wybór, nie rzeczywisty. Polacy otrzymają trzy miesiące na deklaracje, w którym systemie chcą być. Na Słowacji, gdzie zaufanie do systemu funduszy emerytalnych jest znacznie większe niż w Polsce, tylko 5–10 proc. osób wybrało odpowiednik naszego ZUS. Jeśli u nas stanie się odwrotnie, a ustawa wejdzie w życie w styczniu, to w maju znakomita większość środków z OFE trafi do ZUS. Minister Jacek Rostowski uważa, że to najlepsze rozwiązanie dla finansów publicznych.
Problemem finansów publicznych nie jest OFE, tylko pierwszy filar, który wymaga dofinansowania przez podatników kwotą 70 mld zł. Te 11 mld zł, które ZUS dostanie z OFE, nie rozwiąże problemów systemu ubezpieczeń społecznych. Problemem jest cały system emerytalny, OFE są jego elementem, ale nie są sednem tego problemu. A cała manipulacja, którą przeprowadził Jacek Rostowski, miała na celu pokazanie OFE i pieniędzy na nie wydawanych jako głównej przyczyny wysokiego długu publicznego i obciążeń przyszłych emerytów. A zaproponowane przez rząd rozwiązanie nie ma nic wspólnego z dobrem przyszłych emerytów.