Rz: Czy uchwalone obligo giełdowe jest wystarczające do liberalizacji rynku gazu?
Mateusz Konieczny: Na to pytanie nie da się dziś jednoznacznie odpowiedzieć. Przede wszystkim obligo giełdowe w naszych obecnych warunkach, to jedyna możliwość stworzenia zalążka wolnego rynku gazu. Podstawą do jego właściwego uwolnienia jest jednak rozbudowa infrastruktury, która umożliwi import znaczących wolumenów błękitnego paliwa z nowych źródeł, tzn. otworzy Polskę na europejski rynek gazu. Dobrze się stało, że obligo będzie zwiększane etapami, gdyż to umożliwi wszystkim uczestnikom rynku stopniowo dostosowywanie się do nowych warunków. W mojej ocenie docelowy jego poziom nie powinien być jednak już dziś określany. Lepiej byłoby kolejne wielkości obliga określić, gdy będziemy znali jego skutki po wprowadzeniu obowiązkowej sprzedaży przez giełdę na poziomie 30 proc. czy też 40 proc. Docelowy poziom 55 proc. może okazać się zarówno niewystarczający, jak i zbyt restrykcyjny. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że dziś w Europie Zachodniej giełdowy obrót gazem stanowi tylko uzupełnienie dostaw realizowanych na zasadzie bezpośrednich umów dwustronnych.
Wejście w życie obliga giełdowego ma zachęcić Komisję Europejską do wycofania skarg skierowanych przeciw Polsce w związku z opóźnieniami w liberalizacji rynku gazu. Czy tak się stanie?
Niekoniecznie. Na pewno wprowadzanie obliga ma umożliwić Prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki zniesienie obowiązku taryfikacji cen gazu dla grupy dużych odbiorców. Pozwoli to odeprzeć jeden z kluczowych zarzutów KE wobec Polski, a tym samym dać nam więcej czasu na dostosowanie się do wymogów stawianych nam przez unijne prawodawstwo w innych obszarach. Z tego powodu KE zapewne nadal będzie bacznie monitorować nasze postępy.
Najwięcej korzyści z wprowadzania obliga może osiągnąć Towarowa Giełda Energii, na której są już notowane kontrakty na gaz. Czy to jest faktycznie klucz do rozwoju tej platformy obrotu?