Rosyjskiego bogacza, od lat mieszkającego w Londynie, znaleziono martwego w marcu tego roku. Zdaniem policji Bieriezowski popełnił samobójstwo, a powodem było to, że został bankrutem. Eksperci badający jego majątek podali, że w momencie śmierci miał 309 mln funtów (482 mln dol.) długów.
Jednak dziennikarskie śledztwo The Sunday Times wykazało, że Rosjanin wcale nie był bankrutem. Miał majątek na 500 mln funtów (801 mln dol.) w portfelu aktywów, w którym były nieruchomości w Francji, dzieła sztuki i papiery wartościowe.
Dziennikarze ustalili też, że tydzień przed śmiercią Bieriezowski zmienił swój testament. Z pierwszej wersji usunął cztery osoby. Chodzi o dwie byłe żony - Ninę i Galinę a także dwoje dzieci z drugiego małżeństwa.
"Nowy testament został podpisany 14 marca - na 9 dni od tego, jak oligarcha został znaleziony powieszony w łazience rezydencji swojej byłej żony" (w podlondyńskim Ascot-red) - napisała gazeta. I przypomina, że już po śmierci Bieriezowskiego jego najstarsza córka Jekaterina poddała w wątpliwość eksperckie ustalenia o bankructwie ojca, jak przyczynie targnięcia się na życie. Oligarcha na kilkanaście godzin przed śmiercią udzielił też wywiadu Forbsowi.
Borys Bieriezowski to były doradca Jelcyna, biznesmen, matematyk i członek rosyjskiej akademii nauk. W 2003 r otrzymał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. W 2007 r moskiewski sąd wydał zaoczny wyrok - 6 lat kolonii karnej za działanie na szkodę Aerofłotu. W 2009 r sąd dołożył jeszcze 13 lat kolonii uznając Bieriezowskiego winnym kradzieży 2300 luksusowych samochodów poprzez firmę LogoWAZ.