W Polsce tylko nieco ponad 1 proc. gospodarstw ma więcej niż 50 hektarów. W Unii Europejskiej średnia sięga około 6 proc. Produkcja rolnicza jest znacznie bardziej skoncentrowana np. w Niemczech. Odsetek największych gospodarstw przekracza tam 28 proc.
Nasze rolnictwo nadal stoi małymi, rodzinnymi gospodarstwami. Udziały tych mających nie więcej niż 5 hektarów wynoszą około 70 proc. Ale ich liczba zaczyna spadać. Co dalej? Pozwolić na dalszą koncentrację czy wpierać małych producentów?
Minister rolnictwa Stanisław Kalemba z dumą powtarza, że siłą polskiej wsi są właśnie małe gospodarstwa. Takim przywiązaniem do ziemi, jak w Polsce, nie mogą się pochwalić inne kraje z dawnego bloku wschodniego. Nie należy więc dziwić się, że wsparcie finansowe dla małych gospodarstw rodzinnych przewidziane jest w Planie Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020.
Generalnie do tej pory duże rozdrobnienie produkcji rolniczej, a w ślad za tym jej mała wydajność, nie przeszkodziło nam stać się znaczącym producentem wielu towarów rolnych Europie. Jesteśmy potentatem w produkcji np. jabłek czy drobiu. Nasz eksport rolno-spożywczy, mimo spowolnienia gospodarczego w Unii Europejskiej, rośnie w szybkim tempie.
Pytanie jednak, jak długo uda się nam utrzymać takie przewagi konkurencyjne? Ekonomiści, a także sami przedstawiciele branży zwracają uwagę, że tłuste lata zaczynają się kończyć.