Tydzień temu w cyklicznym komentarzu z tego co piszczy na rynku surowcowo-energetycznym napisałam o niezrozumiałej drożyźnie na stacjach Orlen w Płocku - mieście - siedzibie koncernu. Prosiłam prezesa Orlenu o wyjaśnienie tej petrozagadki.
W poniedziałek dostałam odpowiedź z biura prasowego koncernu. Przytoczę Państwu ją w całości i w oryginalnej pisowni i gramatyce:
„W nawiązaniu do Pani publikacji z 28 grudnia 2013 roku pt. „Orlen czyli petrozagadka" uprzejmie informujemy, że na detaliczne ceny paliw wpływ mają wszystkim od warunki lokalne, w których funkcjonuje dana stacja paliw, jak bezpośrednie otoczenie konkurencyjne, lokalizacja oraz potencjał sprzedażowy i standard poszczególnych obiektów, czy relacje rynkowe popytu i podaży, które decydują o cenach na poszczególnych mikrorynkach. Niezwykle istotne są także obiektywne czynniki makroekonomiczne, niezależne od koncernów paliwowych, jak giełdowe notowania gotowych produktów paliwowych, ceny ropy oraz relacje kursów walut. Ostatecznie cena paliwa na wszystkich stacjach w Polsce, w tym pod marką ORLEN jest więc pochodną czynników makroekonomicznych oraz warunków lokalnych specyficznych dla danej stacji.
Porównanie polityki cenowej stacji segmentu Premium funkcjonujących na rynku płockim wykazuje, iż średnie ceny paliw na obiektach pod marką ORLEN nie należą do trzech najdroższych sieci w kraju i mieszczą się w dolnej granicy występujących przedziałów cenowych".
Przyznam, że dla mnie jest to bełkot. Zastanawiam się czy nie podpisany autor tej „twórczości" sam rozumie co napisał. Pracuję z językiem polskim wiele lat i wodolejstwo wyczuwam na odległość. A zwroty w rodzaju „średnie ceny NA OBIEKTACH pod marką Orlen" są po prostu niegramatyczne.