Jest też druga strona tej sprawy. We wrześniu 2007 roku stopy procentowe w tej walucie sięgały 3 proc. Dziś są niemal na zerowym poziomie. Oprocentowanie kredytu znacząco się więc zmniejszyło. W tej sprawie nie chodzi jednak o to, żeby liczyć, gdzie ubyło, a gdzie przybyło. Chodzi o zasady. Szkoda tylko, że relacja z tej sprawy jest jednostronna, bo bank zasłania się tajemnicą. Mam jednak nadzieję, że w miarę postępowania procesu będziemy dowiadywać się coraz więcej.
Na razie musimy zdać się tylko na to, co mówi klient banku. A mówi, że bank nie był wobec niego fair. Że postąpił inaczej, niż obiecywał. W sprawie najważniejsza jest kwestia ryzyka kursowego. Bo o to właśnie wszystko się rozbiło. Dziś klient żali się, że nie został precyzyjnie poinformowany o ryzyku walutowym. I jestem w stanie w to uwierzyć.
Choć zakładałbym nieco inny scenariusz. Proszę mi pokazać bankiera, który pod koniec 2007 r., gdy gospodarka pędziła, wszyscy kupowali nieruchomości na potęgę, złoty od wielu miesięcy umacniał się jak szalony do wszystkich walut, mówiąc o ryzyku kursowym tłumaczył, że to wszystko może się zawalić, a frank będzie w nieodległej przyszłości kosztował prawie 4 złote.
Raczej wyobrażam sobie inny obrót spraw. Dyskusja o ryzyku wyglądała mniej więcej tak: ryzyko istnieje, ale proszę spojrzeć, ile złoty zyskał w ostatnim czasie. W takim tempie to ?za kilka lat franka będziemy wymieniać 1:1. Wartość kredytu wyrażona w złotówkach spadnie o połowę. A mieszkanie zdrożeje. Czysty zysk. ?Nic tylko zaciągać pożyczki i kupować nieruchomości.
Niestety, człowiek jest tak skonstruowany, że wypiera ewentualny niekorzystny bieg wydarzeń i wierzy w ten dla niego dobry. W 2007 r. i bankierzy, i klienci wierzyli, że jesteśmy na prostej drodze do sukcesu. Złoty będzie wciąż zyskiwał, a inwestycje w nieruchomości zawsze będą bezkonkurencyjne. Tak moim zdaniem wyglądała dyskusja o ryzyku walutowym. Klient nie został więc w jego rozumieniu rzetelnie poinformowany, bo nikt go porządnie nie nastraszył. Wtedy jednak nikt i nigdzie nie straszył. Dziś już straszą.