Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła kosztu pieniądza na lutowym posiedzeniu. Nikt nie spodziewał się, że będzie inaczej.

Odkąd nasze władze monetarne postanowiły, wzorem zagranicznych kolegów, uprzedzać rynek o swoich ruchach, polityka pieniężna stała się nieco nudna. Od pewnego czasu inwestorzy wiedzą, że o ile w gospodarce nie wydarzy się coś strasznego, koszt pieniądza nie zmieni się do połowy roku.

O godz. 16 swoje wystąpienie rozpocznie prezes NBP Marek Belka. Czy może powiedzieć coś, co ruszy rynkiem? Jest to mało prawdopodobne, zwłaszcza, że już za miesiąc dostępne będą najnowsze prognozy  banku centralnego na kolejne lata. To od nich będzie zależało, kiedy stopy procentowe zaczną rosnąć, podnosząc koszt kredytu i wysokość odsetek z bankowych lokat.

Pierwszych wyraźniejszych sygnałów odwrotu od luźnej polityki monetarnej możemy więc spodziewać się dopiero za miesiąc. Scenariusze na marzec są dwa. Rada stwierdzi, że szybszy wzrost gospodarczy nie poskutkuje drożyzną i przedłuży bezpieczny okres bez zmian stóp do końca III kwartału. Albo tego nie zrobi, bo zobaczy, że w perspektywie kilku kwartałów inflacja znajdzie się niebezpiecznie blisko 2,5 proc. (celu NBP).

Kluczem do sukcesu będzie umiejętna komunikacja z rynkiem, żeby nie rozbudzić nadmiernie apetytów na podwyżki stóp procentowych. Rozczarowanie inwestorów może zaszkodzić naszej walucie, i tak już nadwerężonej kryzysem na rynkach wschodzących.