Urzędy – przynajmniej te warszawskie – chcą oszczędzać, co jest teoretycznie podejściem jak najbardziej słusznym. Jednak postanowiły to zrobić tylko i wyłącznie kosztem mieszkańców z myślą o których powinny przecież pracować.

Mój urząd dzielnicowy co roku przesyłał dwoma oddzielnymi listami poleconymi za potwierdzeniem odbioru informację o wysokości podatku gruntowego oraz od nieruchomości za dany rok – dla mnie i żony, aby każde miało swój egzemplarz na pamiątkę. Kilka razy zwracałem urzędnikom uwagę na takie marnotrawstwo pieniędzy i najwidoczniej zostałem za to ukarany podobnie jak inni mieszkańcy. Otóż kilka dni temu po powrocie z pracy znalazłem w skrzynce pocztowej informację iż właśnie dzisiaj w godzinach 18-19 roznoszono te decyzje. Kogo w domu nie było – musi teraz odebrać dokument w urzędzie osobiście i to w ciągu góra tygodnia.

Ręce opadają, ponieważ skoro urząd nalicza mi podatek to chyba on powinien mnie o tym poinformować ile w danym roku wynosi. Dlaczego nie uprzedzono mieszkańców wcześniej w jakich godzinach decyzje będą roznoszone. To oczywiste, że z perspektywy urzędników kończących pracę o 15, 19 to niemal środek nocy ale proszę sobie wyobrazić, że wiele osób jeszcze wtedy pracuje.

Dodatkowo wydaje się, że w Polsce Internet istnieje tylko dla sklepów – jeśli chodzi o urzędnicze formalności to w ten sposób nie uda się załatwić. Czemu takiej decyzji nie można otrzymać e-mailem?

Jeszcze pewnie sporo wody upłynie, zanim takie cuda w kraju nad Wisła będą możliwe. Póki co w moim urzędzie pewnie w najbliższych dniach zaroi się od zdenerwowanych osób, które być może będą musiały na to poświecić dzień wolny. Jeśli ktoś nie ma elastycznego czasu pracy i zaczyna ją wcześnie to inaczej nie będzie w stanie tego załatwić.