Wybory parlamentarne na Węgrzech, które odbędą się 6 kwietnia, są dobrą okazją do podsumowania działań rządu Viktora Orbána. W ostatnich czterech latach najszerzej komentowane były najbardziej kontrowersyjne decyzje polityczne węgierskiego premiera. Równie interesującym zagadnieniem, któremu poświęcano jednak znacznie mniej uwagi, jest to, w jaki sposób jego rząd – dysponując konstytucyjną większością w parlamencie – wykorzystał szansę na przeprowadzenie gruntownych reform gospodarczych. Przyjrzenie się tym zmianom pozwoliłoby na znalezienie ciekawych rozwiązań, które warto by rozważyć także w Polsce.
Utracona przewaga
Poddając ocenie dokonania rządu Fideszu, warto pamiętać, w jakich warunkach przyszło mu działać. Po upadku komunizmu Węgry poradziły sobie z transformacją własnej gospodarki dużo słabiej niż większość państw regionu. W 1990 r. PKB przypadający na mieszkańca tego naddunajskiego kraju (mierzony parytetem siły nabywczej) był o 60 proc. wyższy niż w Polsce. W kolejnych 20 latach przewaga ta topniała, bo zbyt często Węgrzy szukali drogi na skróty. Unikali trudnych decyzji, przedkładając realizację bieżących interesów ponad troskę o długofalowy rozwój gospodarki. W konsekwencji w 2012 r. Polska była już – zgodnie z powyższą miarą – bogatsza od Węgier o ponad 7 proc.
Kiedy okazywało się, że zagrożona staje się realizacja założeń budżetowych, rząd bez wahania sięgał po fiskalną broń masowego rażenia – tzw. podatki antykryzysowe
Brak odpowiedzialności rządzących w Budapeszcie przejawiał się m.in. w słabej dyscyplinie finansów publicznych. W latach 2002–2007 deficyt sektora instytucji rządowych oraz samorządowych przekraczał ?5 proc. PKB. Stymulowanie gospodarki pożyczonymi pieniędzmi po pewnym czasie zaczęło przynosić rezultat przeciwny do zamierzonego. Już w 2007 r. Węgry z realną dynamiką PKB na poziomie 0,1 proc. balansowały na krawędzi recesji. W tym samym czasie na globalnych rynkach finansowych w najlepsze trwała szarża ku nowym szczytom notowań akcji na giełdach. Gdy wybuchł globalny kryzys finansowy, Budapeszt był już pogrążony w potężnych długach.
Ograniczona swoboda działania
To, w jakich warunkach przyszło działać gabinetowi Orbána, w znacznym stopniu zdeterminowało jego działania. Warto przypomnieć, że w przeszłości Orbán nie był wcale orędownikiem utrzymywania zrównoważonego budżetu. Będąc w opozycji, kierowana przez niego partia opowiadała się wręcz za dalszym rozszerzaniem bardzo kosztownych przywilejów socjalnych, w tym m.in. przyznaniem emerytom czternastek.