Pierwszy ma mieć postać – jak przyznaje sam pomysłodawca – „wywłaszczenia", żeby firmy – na przykład z branży finansowej – przestały płacić swoim czołowym menedżerom pieniądze, które po wielokroć przekraczają ich faktyczną wartość. Drugi ma zniwelować różnice powstałe na skutek niepłacenia przez najbogatszych podatków od ich wcześniejszych dochodów. Jak przyznaje Piketty, jest to propozycja „utopijna" – ale trzeba nad nią pracować.
Jest on albo idiotą, albo autokratą, który zgłasza propozycje po to, by usprawiedliwić system totalnej inwigilacji – bo tego wymaga globalny podatek od majątku netto – albo fanfaronem, który doskonale zdaje sobie sprawę, że jego lekarstwo na nierówności jest tak samo skuteczne jak różne suplementy diety na odchudzanie, ale je reklamuje dla czystego zarobku, bo wie, że ludzie pragną, żeby inni nie mieli lepiej, tak samo jak pragną schudnąć od samego połykania tabletek. Obstawiam raczej wersję trzecią.
W przypadku podatków istotne są cztery elementy: po pierwsze, przedmiot opodatkowania. Jak jest nim dochód to, po drugie, źródło przychodu, dochód, z którego ma być opodatkowany. Po trzecie, stawka podatku, a po czwarte próg podatkowy – czyli kwota, od jakiej pobierana jest dana stawka podatku.
Ciekawe, w jakiej walucie liczony byłby podatek od majątku? W szczególności jeśli chodzi nie o jakieś instrumenty finansowe, ale o nieruchomości? Próg podatkowy byłby taki sam na całym świecie? I stawka taka sama? Byłoby tak jak z jedną stopą procentową w strefie euro? Kto by ten podatek zbierał i ile by to kosztowało? I kto miałby dzielić zabrane pieniądze???
Jestem przeciwnikiem progresji podatkowej, bo moim zdaniem nie służy ona celom ekonomicznym, tylko politycznym – jest wdzięcznym przedmiotem sporów w trakcie kampanii wyborczych i uzasadnieniem do zwiększania kontroli państwa nad obywatelami. Nie bez przyczyny generalny inspektor kontroli skarbowej miał kiedyś większe uprawnienia niż szefowie ABW i WSI. Ale jeśli podatek progresywny ma pozostać, a jego najwyższa stawka ma być zwiększona, to pytanie brzmi: do jakiego rodzaju przychodu?