To imponujący wynik na tle państw rozwiniętych. Niemiecki PKB zwiększył się w tym czasie z 1,2 bln dol. do 3,9 bln dol., japoński z 3 bln dol. do 4,9 bln dol. a amerykański z 5,7 bln dol. do 17,5 bln dol. Tempo naszego wzrostu gospodarczego w tym okresie wygląda również dobrze na tle postkomunistycznych państw naszego regionu (szczególnie takich jak Ukraina), ale jak spojrzymy szerzej na rynki wschodzące, nie rzuca ono na kolana.
W latach 1989-2014 chińska gospodarka zwiększyła się z 451 mld dol. do 10 bln dol. a wietnamska z zaledwie 6,3 mld dol. do 188 mld dol. W obu krajach panował w 1989 r. jeszcze ostrzejszy komunizm niż w Polsce, oba jednak otworzyły w bardzo dużym stopniu swoje gospodarki na prywatną przedsiębiorczość a przy tym ochroniły swój przemysł przed likwidacją.
„Nierentowne" i „nienowoczesne" zakłady jakoś im nie ciążyły w rozwoju gospodarczym. Oba kraje stały się „fabrykami świata". O ile jednak Wietnam cierpi na poważne zapóźnienia infrastrukturalne, to jednak Chiny zadziwiają świat swoją siecią kolei szybkich prędkości. Co więcej, Chiny, kiedyś pogrążone w nędzy, stały się wierzycielem świata zachodniego. To jednak jakoś nie skłania naszych pogrążonych w samozadowoleniu prominentów do rozważań, czy nie mogliśmy lepiej przeprowadzić transformacji ustrojowej w Polsce.