Dla przeciętnego Polaka suma niewyobrażalna – musiałby na nią pracować i oszczędzać ponad 37 tys. lat. Za te pieniądze można by kupić aż 220 tys. samochodów osobowych średniej klasy, nieco tylko mniej, niż sprzedaje się co roku w Polsce.
A na jak długo starczy ?150 mld zł politykom odpowiedzialnym za wydatki państwa? Gdyby dług rósł ?w takim tempie jak od chwili rabunku OFE, to ledwo na półtora roku. W wersji optymistycznej – na trzy lata.
Zaskakująco krótko potrwa to przejadanie oszczędności zbieranych przez 15 lat przez miliony obywateli. Wszystko dlatego, że łatwy dostęp do gotówki nie zmusza polityków ?do oszczędzania i podjęcia – przyznajmy, niepopularnych – reform, które pozwoliłyby zmniejszyć deficyt budżetowy.
Kładąc rękę na naszych pieniądzach, politycy karmili nas propagandą, jakim to OFE są wielkim obciążeniem dla państwa i że to w gruncie rzeczy one powodują przyspieszone narastanie długu. Po ujawnieniu najnowszych danych o długu widać czarno na białym, ?że było to kłamstwo. Jako obywatele ograbieni ?z oszczędności czekamy na przeprosiny.
Na użytek ekonomistów politycy rozmontowujący system emerytalny mieli mniej populistyczną argumentację: pieniądze z OFE są potrzebne na wkład własny do gigantycznych inwestycji, które będą finansowane z miliardów euro, jakie trafią do nas z Unii w latach 2014–2020. Argument logiczny, ale tylko pozornie. Weźmy przykład z biznesu. W firmach chcących znaleźć perspektywiczne technologie, które mają zagwarantować im bezpieczną przyszłość, inwestycje finansuje się przede wszystkim z oszczędności ?na działalności schyłkowej ?i mało zyskownej.