Dewiza Woltera od lat konsekwentnie deptana jest bowiem przez brukselskich urzędników, którzy wyspecjalizowali się w poprawianiu rzeczy dobrych i sprawnie funkcjonujących rozwiązań.

Efekty ich wytężonych prac wołają o pomstę do nieba. Wystarczy spojrzeć na rosnącą w zastraszającym tempie listę unijnych absurdów, które w coraz większym stopniu zaczynają ingerować w nasze życie. Unijni urzędnicy uznali już m.in. marchewkę za owoc, a ślimaki za ryby, pochylali się już nad problemem krzywizny bananów, właściwej wagi kapusty, a także sposobów korzystania z kaloszy. Zajmowali się też ważnym tematem wycieraczek ?w ciągnikach leśnych czy zasadami transportu kur w klatkach (koniecznie pazurami do przodu).

Teraz postanowili ulepszyć artykuły gospodarstwa domowego. Cel? Walka z pożeraczami energii. Co do zasady pomysły związane z ograniczaniem zużycia energii są słuszne, ale sposób, w jaki brukselscy myśliciele chcą go osiągnąć, nie budzi już uśmiechu, ale wściekłość. Zabronili korzystania z tradycyjnych żarówek, od września zakażą sprzedaży odkurzaczy o mocy większej niż 1600 W, a od 2017 r. dopuszczone będą wyłącznie takie o mocy do 900 W (85 proc. odkurzaczy kupowanych w Polsce ma wyższą moc niż nowe normy).

Wkrótce sięgną do telewizorów i kubków z kawą. Od stycznia planują bowiem zmienić normy zużycia energii dla ekspresów przelewowych oraz odbiorników TV. Oby poprawianie rzeczywistości i ulepszanie jakości naszego życia nie cofnęło nas tylko do epoki kamienia łupanego.