Dlatego dodatkowo bank ogłosił, że będzie prowadził nielimitowany skup walut i sprzedaż franków, żeby utrzymać kurs 1,20 franka za jedno euro i nie pozwolić na umocnienie się franka. Ponadto zapowiedział, że jeżeli napływ kapitału do Szwajcarii się nasili, bo np. inwestorzy wystraszą się kryzysu w Rosji, to jest gotów do dalszych działań, czyli może stopy obniżyć do jeszcze bardziej ujemnych poziomów.
W normalnych czasach, gdy stopy procentowe są dodatnie, osoby oszczędzające otrzymują odsetki od lokat, a osoby pożyczające pieniądze w banku płacą odsetki od pożyczek. Ale żyjemy w czasach nienormalnych, w których instytucje finansowe lokujące środki w banku centralnym Szwajcarii, zamiast otrzymać odsetki, będą musiały zapłacić 0,25 proc. za ten przywilej, od kwoty powyżej 10 mln franków.
Czy to oznacza, że również zwykli oszczędzający we frankach będą musieli płacić, zamiast otrzymywać odsetki? Zobaczymy, jak na to zareagują banki komercyjne w Szwajcarii w styczniu 2015 roku, gdy ujemne stopy wejdą w życie.
A co to oznacza dla osób, które mają kredyty na mieszkanie lub dom we franku? Czy ujemne stopy oznaczają, że zamiast płacić odsetki od kredytu, te osoby będą płacić tylko ratę kapitałową, a ujemne oprocentowanie będzie powodowało, że kapitał do spłacenia będzie szybko malał? To byłoby bardzo przyjemne, prawda? Niestety, nie ma co liczyć na taki bieg spraw, prawdopodobnie oprocentowanie kredytu we frankach nieco spadnie, więc raty również, o ile krach w Rosji nie spowoduje tąpnięcia złotego, bo wtedy korzyści z obniżki stóp zostaną z nawiązką zniwelowane przez obniżenie kursu złotego do franka.
A jeżeli bank centralny Szwajcarii dalej będzie obniżał stopy, do -1 proc., albo nawet do -5 proc., czy przyjdzie taki dzień, że kredytobiorcy frankowi, zamiast płacić co miesiąc raty kredytu, będą z banków dostawać comiesięczne przelewy? I na to nie ma co liczyć. Wtedy banki po prostu zwiększą swoje marże i więcej na kredytobiorcach zarobią.