Na froncie ukraińska armia ponosi jedną klęskę po drugiej: padł Krym, padł Donbas, padło lotnisko w Doniecku, padło Debalcewe. To wszystko oczywiście bolesne porażki. Ale też po prostu smutne potwierdzenie faktu, że po latach rozkradania wszystkiego, czym dysponowała znaczna kiedyś armia, dziś nie ma ona żadnych szans w militarnym starciu z armią Rosji.
Ale dla losów Ukrainy dużo ważniejsze jest to, co się dzieje z gospodarką. Według oficjalnych statystyk z kwartału na kwartał pogłębia się załamanie produkcji, a PKB jest o 15 proc. niższe niż rok temu. Rośnie za to w oczach inflacja sięgająca już 30 proc. – i nic dziwnego, skoro hrywna straciła w ciągu roku dwie trzecie wartości wobec dolara. Kraj traci resztki swoich rezerw dewizowych, co oznacza, że do drzwi puka otwarte bankructwo.