Rz: W Polsce, ale i w całej Unii Europejskiej, toczy się dyskusja, jak zapewnić bezpieczeństwo energetyczne po wybuchu konfliktu na Wschodzie. W jaką stronę powinna zmierzać UE?
Wszystkie kraje w UE, włącznie z Wielką Brytanią, mają dzisiaj problem ze spadkiem bezpieczeństwa energetycznego, ale oczywiście Polska ma wyjątkową sytuację i tutaj, w Londynie, jesteśmy tego świadomi. Polska jest osobliwym krajem, bardzo mocno zależnym od węgla, z sąsiadami, którzy nie zawsze są solidni w kwestii dostaw gazu i którzy inwestują w rozwój energetyki jądrowej. Dodatkowo ambitna unijna polityka klimatyczna, stawiająca wymagające cele ograniczenia emisji CO2, godzi w polski przemył, podnosi koszty, zmniejsza bezpieczeństwo energetyczne i pcha Polskę w jeszcze większy import rosyjskiego gazu. Jak dotąd unijna polityka w dużej mierze nie była zgodna z kierunkiem, jaki obrała sobie Polska. Ale to już odchodzi do przeszłości. Ostatnimi czasy Komisja Europejska zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że nie da się nałożyć jednolitych wymagań na wszystkie kraje. Jednak wciąż nie jestem pewien, czy Bruksela jest już gotowa odpowiedzieć sobie na pytanie, które zawsze podnoszą moi przyjaciele z Polski – jak radzić sobie z paliwami kopalnymi i jak wykorzystywać je w większym stopniu w akceptowalny sposób.
Wydaje się, że w Brukseli wyrok na węgiel już zapadł.
Niekoniecznie. Elektrownie węglowe mogą działać, o ile będą bardziej efektywne, oparte na najnowszych technologiach. Poprzez wymianę starych bloków energetycznych na nowe można znacząco ściąć emisję CO2. Wciąż otwarte pozostaje też pytanie – co dalej z technologią wychwytywania i składowania dwutlenku węgla (tzw. CCS). Na razie to wciąż bardzo drogie rozwiązanie, ale technologia wciąż doskonali się. W kierunku rozwoju nowych technologii węglowych idą np. Chiny. One nie mówią, że rezygnują z węgla, ale chcą z niego korzystać w sposób bardziej efektywny. I to jest to, co może zrobić też Polska. Jako lord zabiegam, by Wielka Brytania z większym wyrozumieniem spojrzała na potrzeby energetyczne Polski. Muszę jednak przyznać, że o to zrozumienie nie jest łatwo. A to błąd, bo wszyscy w UE mamy podobne problemy. Gdy rozpocznie się kampania dotycząca reform w UE, to będziemy potrzebować przyjaciół. Nie obrońców własnych racji ani ignorantów, ale przyjaciół. I to właśnie Polska może stać się najbliższym przyjacielem Wielkiej Brytanii.
Możemy stworzyć koalicję energetyczną?