Pierwsza z nich to zwiększenie skali redystrybucji w gospodarce. 20 miliardów złotych dochodów i wydatków to ponad 1 punkt procentowy PKB. Polska, jak na jej poziom rozwoju, jest krajem o stosunkowo wysokiej redystrybucji, ostatnio ten poziom był stabilny, a nawet minimalnie spadał, teraz znowu wzrośnie. Jeśli miarą wolności gospodarczej i obywatelskiej jest skala opodatkowania i redystrybucji, to tej wolności będziemy mieli znowu nieco mniej.
Poza tym utrzymanie poziomu deficytu na krawędzi 3 procent PKB świadczy o automatycznym podejściu do równowagi finansowej. Gdyby traktat z Maastricht w odpowiedniej rubryczce wpisał dwa procent, byłoby dwa procent, a jak cztery, to cztery. Deficyt jest wysoki, biorąc pod uwagę, że znajdujemy się w korzystnej fazie cyklu koniunkturalnego. Tymczasem nikt już nie mówi o średniookresowym celu fiskalnym czy likwidacji deficytu pierwotnego.
Kolejny problem strukturalny – potrzeby pożyczkowe brutto. Do wysokiego deficytu finansów publicznych dokłada się rolowanie długu w wysokości ponad 100 miliardów złotych rocznie. Głębsze zachwianie pozycji Polski na światowym rynku kapitałowym oznaczałoby trudności z finansowaniem długu i wzrost jego kosztów. Podobnie podwyższenie stóp procentowych, które byłoby niezbędne, gdyby z podobnych powodów zaczął słabnąć złoty. Polski dług zagraniczny, prywatny i publiczny, jest przecież kilkakrotnie wyższy niż rezerwy walutowe.
No i tak można pisać i pisać, ale przecież te uwagi są w gruncie rzeczy dość techniczne, problemy łatwe do zdiagnozowania, lekarstwa stosunkowo proste do zaaplikowania. Jednak zmiany, jakie wprowadza lub zapowiada rząd Prawa i Sprawiedliwości, dotyczą strony popytowej, a nie podażowej. Jeśli podażowej, to raczej wbrew zdrowemu rozsądkowi – zmniejszenie podaży pracy przez obniżenie wieku emerytalnego. Zmiany te są doraźnym plastrem na problemy wzrostu gospodarczego, który i tak jest przecież całkiem przyzwoity jak na warunki europejskie. Wyższa wolna kwota czy świadczenia wychowawcze w krótkim horyzoncie będą zwiększały popyt i tyle. Potem efekt popytowy wygaśnie, a powiększy się stopień uzależnienia części obywateli od państwa.
Rząd PiS w swoich sztandarowych obietnicach skupił się na tym, co najłatwiejsze – nowych podatkach, socjalu i manipulowaniu pieniądzem państwowym. Z negatywnym skutkiem dla wolności i rozwoju gospodarczego.