Najnowsza historia pokazuje, że kluczowa w takich sporach nie jest wielkość grupy, ale jej skuteczność mierzona „słyszalnością", którą wzmacnia internet. Klienci BPH TFI skrzyknęli się na forum Gazety Giełdy Parkiet.

Najgłośniejszym przykładem skutecznej walki o swoje interesy dobrze zorganizowanej grupy są „Nabici w mBank" domagający się zwrotu pieniędzy za zawyżone odsetki od kredytów. Oprocentowanie było ustalane przez zarząd banku, a nie oparte na rynkowej stopie procentowej. Przykład „Nabitych" dobitnie pokazuje, że media społecznościowe i fora dyskusyjne mogą być skutecznym narzędziem komunikowania się instytucji z klientami, ale czasem bywają dla firm niebezpieczne w sytuacjach kryzysowych. W przypadku mBanku ten efekt był szczególnie mocny. Innowacyjny bank jako pierwszy udostępniał wszak nowoczesne narzędzia, a co za tym idzie przyciągał młodych, zaawansowanych technologicznie i świadomych swoich praw klientów.

O historii „Nabitych w mBank" wie prawie każdy, a o klientach, którzy mieli kredyty o oprocentowaniu ustalanym w ten sam sposób, ale w dwóch innych bankach (Raiffeisen i Santander Consumer), mało kto słyszał. Powód? Nie umieli zyskać rozgłosu.

Teraz najgłośniejszą grupą wojująca z instytucjami finansowymi są oczywiście frankowicze, ruch społeczny bardzo aktywnie działający zarówno na forach internetowych, jak i obecny na ulicy. Mają duży udział w tym, że rozwiązanie problemu kredytów frankowych może przybrać formę ustawy. W podobny sposób działają „Przywiązani do polisy" walczący o prawa osób, którym banki i ubezpieczyciele wcisnęli tzw. polisolokaty. Problem został nagłośniony i zajmują się nim nie tylko UOKiK, ale także rzecznik finansowy.