Rz: Inwestycje w Polsce od początku roku maleją. To już druga inwestycyjna zapaść w ciągu pięciu lat. Mamy taki krótki cykl inwestycyjny?
Grzegorz Maliszewski: Tąpnięcie inwestycji, z którym teraz mamy do czynienia, jest pewnym zaskoczeniem. Spodziewaliśmy się, że dojdzie do spowolnienia inwestycji w związku z okresem przejściowym między unijnymi perspektywami finansowymi. Ale ta przerwa w wydatkowaniu funduszy unijnych okazała się zaskakująco długa. Upłynęło już dwa i pół roku bieżącej perspektywy finansowej (na lata 2014–2020 – red.), a wykorzystanie funduszy jest wyraźnie niższe niż na tym samym etapie poprzedniej perspektywy. To odbija się głównie na inwestycjach publicznych, ale na to nakłada się dodatkowo wyhamowanie inwestycji niezwiązanych z unijnymi funduszami.
Co powstrzymuje firmy od inwestowania?
Niepewność co do perspektyw otoczenia zewnętrznego, ale też wewnętrznego: prawnego, podatkowego, instytucjonalnego. To jest od kilku kwartałów wskazywane przez przedsiębiorstwa jako jedna z największych barier dla rozwoju. Widać więc, że spowolnienie inwestycyjne nie ma charakteru stricte cyklicznego. Firmy mają wiele przesłanek, żeby inwestować. Zwiększa się popyt i wartość zamówień składanych w polskich fabrykach, wykorzystanie mocy produkcyjnych rośnie i jest już rekordowe, firmy mają dobre wyniki i środki na finansowanie inwestycji.
Kiedy te fundamentalne czynniki, które teoretycznie powinny napędzać inwestycje, wezmą górę nad hamulcami inwestycji?