Miasto-śmietnik

Wiosna, jak żadna inna pora roku, udowadnia boleśnie jak brudnym krajem jest Polska. Podejście do śmieci jako do surowca, dającego zarobek, jest nam obce.

Publikacja: 05.03.2017 18:22

Miasto-śmietnik

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Stolica Warmii i Mazur promuje się w kraju i za granicą pięknym hasłem „Miasto-ogród". Wszelkie podstawy ku temu są. Olsztyn ma w swoich granicach największy las miejski w Europie i najwięcej jezior - jedenaście. Jednak spacer nad większością z nich każdego wrażliwego obywatela przyprawia o ból głowy.

Nad jeziorem Żbik, które uchodzi za najczystsze, stanął kilka lat temu wielki hotel. Jest przy nim zrobiona piaszczysta plaża z pomostem, wszystko otoczone lasami, malowniczo zanurzone w zieleni. I w śmieciach.

Jezioro można obejść i podczas tego spaceru przekonać się, że w każdej zatoczce leżą sterty petów, puszek i butelek po piwie, wszelkiej maści opakowań. A w jednej jakiś obywatel przywiózł i zatachał do wody (sic!) stare fotele, materace, tapczan. Takie jest podejście większości Polaków do śmieci i śmiecenia - robią we własne gniazdo bezmyślnie, bez oporu i co najważniejsze - bezkarnie. Gdyby mieszkali w Singapurze, nie wyszliby z więzienia. Tam jednak wszyscy Polacy natychmiast stają się wzorowo porządni. Śmieci wyrzucają przykładnie do koszy. Bo dobrze wiedzą, jak wielkie kary grożą w tym azjatyckim mieście za śmiecenie.

U nas nie grozi za to nic, bo także polscy prawodawcy - posłowie i senatorowie, nie należą do osób wyczulonych na brud. Podnieca ich aborcja i małżeństwa homoseksualne, a śmieci mają za temat niegodny wybrańców narodu. Cóż. Jaki naród tacy wybrańcy, głosi stara prawda.

Próżno też szukać ruchu społecznego, który będzie zbierać podpisy pod nowymi antyśmieciowymi przepisami. To organizacji pozarządowych nie interesuje. Mobilizują się raz do roku w Dniu Ziemi i sumienie mają czyste.

Wróćmy więc do Olsztyna. W „mieście-ogrodzie" śmieci są widoczne przy każdej ulicy i w każdej dzielnicy, także dlatego, że odpowiedzialne za utrzymanie czystości miejskie służby skupiają się na kilku reprezentacyjnych miejscach.

Jeżeli więc nie wrodzone, wyuczone, wymuszone przez prawo poczucie czystości, to może biznes przekona Polaków do wyrzucania śmieci tam, gdzie ich miejsce - do koszy i kontenerów. Najnowsza inwestycja Olsztyna - spalarnia odpadów, zamiast powszechnej akceptacji wzbudza wiele emocji. Czego się oponenci boją? Tego, że zapłacą drożej za ciepło i wodę, bo ma to być partnerstwo publiczno-prywatne. Tymczasem w krajach starej Unii ponad 20 procent, a w państwach nordyckich już nawet ponad połowa odpadów wytwarzanych przez te państwa jest w spalarniach zamieniana na prąd i ciepło. To doskonały biznes, ale i sposób zwiększenia czystości kraju. Każdy papier porzucony w rowie staje się surowcem, dającym określony dochód. Także dla środowiska, które staje się czystsze i zdrowsze.

Takiego myślenia próżno jednak szukać w Olsztynie i większości polskich miast-śmietników.

Stolica Warmii i Mazur promuje się w kraju i za granicą pięknym hasłem „Miasto-ogród". Wszelkie podstawy ku temu są. Olsztyn ma w swoich granicach największy las miejski w Europie i najwięcej jezior - jedenaście. Jednak spacer nad większością z nich każdego wrażliwego obywatela przyprawia o ból głowy.

Nad jeziorem Żbik, które uchodzi za najczystsze, stanął kilka lat temu wielki hotel. Jest przy nim zrobiona piaszczysta plaża z pomostem, wszystko otoczone lasami, malowniczo zanurzone w zieleni. I w śmieciach.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką