Na razie we wszystkich branżach, w których działamy, mamy naprawdę dobrą jakość portfela; oprócz segmentu OZE nie widzimy pogorszenia jakości naszych kredytów. Przy czym, finansowanie OZE w naszym banku stanowi kilka procent sumy bilansowej – nie jest to znaczący udział i do tej pory jakość tego portfela wciąż jest niezła, na pewno lepsza niż średnio na rynku, a to dlatego, że byliśmy dość konserwatywni w udzielaniu kredytów tej branży. Widzimy zresztą pewien optymizm, być może niebawem sektor zacznie funkcjonować na zdrowszych zasadach, co pozytywnie wpłynie na opłacalność przedsięwzięć. Może już niebawem wrócimy na rynek OZE z nową sprzedażą.
Czego spodziewacie się w tym roku po rynku fuzji i przejęć?
Ubiegły rok był pod tym względem wyjątkowo udany; prawdopodobnie w tym roku już nie będzie tak wiele dużych transakcji, ponieważ największych firm mogących być przedmiotem akwizycji nie ma wiele. Dlatego w tym roku będzie mniej dużych transakcji, ale za to więcej średniego rozmiaru przejęć. Rynek M&A napędza kilka czynników, a jednym z nich jest problem sukcesji w firmach zakładanych 20–30 lat temu – sprzedaż firmy funduszowi private equity jest jednym z głównych sposobów rozwiązania tej kwestii (bank finansuje tego typu wykupy wspomagane długiem – red.). Poza tym z każdym rokiem nasilają się procesy konsolidacyjne. W ubiegłym roku rynek M&A napędzało także wycofywanie spółek z GPW, z powodu niskich wycen, ale ostatnio wyceny wzrosły i jeśli stan rzeczy się utrzyma, debiut giełdowy będzie konkurencją dla transakcji na rynku prywatnym i funduszy private equity.
Zasady finansowania firm przez banki w Polsce powoli się jednak zmieniają w kierunku tzw. club deals. Na czym polegają?
To formuła, którą promujemy, jest popularna w modelu skandynawskim. W naszym kraju już się pojawia i występuje głównie przy organizowaniu dużego finansowania akwizycji, ale wciąż jest mniej popularna w zakresie typowego finansowania korporacji. W modelu club deals firma ma jedną umowę kredytową z wieloma bankami jednocześnie, a nie kilka umów bilateralnych osobno z poszczególnymi bankami, tak jak w Polsce. Club deals to lepsze rozwiązanie, bo daje większe bezpieczeństwo zarówno bankom, jak i firmie w sytuacji zagrożenia utraty płynności. Wówczas ma ona kilka banków, którym w równy sposób zależy na restrukturyzacji, w przeciwieństwie do umów bilateralnych, kiedy to decyduje się, który bank jako pierwszy „wyciągnie zawleczkę" – decyzja o ograniczeniu finansowania istotnie zwiększa ryzyko upadłości firmy. Polskie przedsiębiorstwa się rozwijają, dlatego powoli zaczynają wyrastać z umów bilateralnych w kierunku club deals. Jeśli mają one już po ponad sześć banków finansujących, to najwyższy czas na zawarcie takiej umowy.
CV
Marcin Prusak do zarządu DNB Banku Polska dołączył w grudniu 2016 r., odpowiada za bankowość korporacyjną. Absolwent SGH, ma ponad 15-letnie doświadczenie w bankowości. Karierę rozpoczął w Raiffeisen Bank Polska, gdzie realizował transakcje finansowania strukturalnego. Z DNB związany od 11 lat. W DNB Banku Polska zarządzał pionem biur sektorowych.