Marcin Prusak: Rośnie popyt na finansowanie

Kopalnią nowych możliwości biznesowych z ogromną liczbą podmiotów, jest sektor publiczny – tu zawsze będziemy aktywni, szczególnie licząc na rozwój obligacji przychodowych – mówi członek zarządu DNB Banku Polska Marcin Prusak.

Aktualizacja: 07.06.2017 07:55 Publikacja: 06.06.2017 20:59

Marcin Prusak: Rośnie popyt na finansowanie

Foto: materiały prasowe

Rz: W ostatnich miesiącach rynek kredytów dla firm nie wyglądał najlepiej. Dlaczego?

Marcin Prusak: Powodem był brak popytu ze strony przedsiębiorstw, co wynika przede wszystkim z niepewności regulacyjnej i gospodarczej, skutkującej wstrzymywaniem inwestycji. Dotyczyło to wszystkich firm niezależnie od ich wielkości czy branży, choć najmocniej widoczne to było w segmencie największych korporacji. Na to nałożyło się opóźnienie w inwestycjach finansowanych ze środków unijnych.

Ale od banków słychać, że są pierwsze oznaki ożywienia.

Tak, ale na razie lekkiego. Spodziewamy się przyśpieszenia kredytowania firm, dzięki uruchomieniu funduszy unijnych. Poza tym wygląda na to, że przedsiębiorcy zaczynają się przyzwyczajać i radzą sobie z ryzykiem regulacyjnym i podejmują decyzje o inwestycjach. Zauważamy to także w naszym banku, skupiającym się tylko na dużych przedsiębiorstwach. Początek tego roku jest na tyle optymistyczny, jeśli chodzi o sprzedaż nowych kredytów, że może uda nam się przekroczyć w całym roku zapowiadane 1,5 mld zł nowego finansowania. Tym bardziej że współczynnik Tier 1 po pierwszym kwartale na poziomie ponad 16 proc. daje nam dobre podstawy kapitałowe.

Wspomina pan o ryzykach regulacyjnych. Czego dotyczą?

Dostrzegamy je na podstawie własnych obserwacji i rozmów z firmami. O ile pod względem makroekonomicznym ryzyka gospodarcze w Polsce są na niskim poziomie, to widzimy ryzyko dotyczące możliwych zmian regulacji wpływających na zasady prowadzenia biznesu w różnych branżach. Przykład to zmiany w OZE, ale to także propozycje wprowadzenia podatku od sieci handlowych czy zakazu handlu w niedziele. Tego typu pomysły powodują niepewność firm, które wstrzymują inwestycje; widać to także w niższych wycenach spółek z tych branż.

Jakiego finansowania wasz bank udzielał w I kwartale?

Głównie długoterminowe, które nie dotyczyło tylko inwestycji, ale w dużym stopniu także refinansowania istniejącego zadłużenia; do tego udzielaliśmy finansowania obrotowego. Jedną z branż, w której się specjalizujemy jest TMT (telekomunikacja, media, technologie) i to w tym sektorze mieliśmy dużą transakcję. Po raz pierwszy wystąpiliśmy jako underwriter (organizator finansowania) z innymi dużymi bankami, a nasze zaangażowanie jako Grupy DNB przekroczyło w tej transakcji 1 mld zł. Byliśmy też aktywni w sektorze publicznym, gdzie aktywnie finansowaliśmy jednostki samorządu terytorialnego i przedsięwzięcia spółek komunalnych, często w formie obligacji przychodowych, które przez zmiany w prawie będą jeszcze bardziej preferowane przez samorządy. W handlu mimo ryzyka regulacyjnego także udzielaliśmy finansowania dużym i silnym podmiotom. Finansowaliśmy także szeroko rozumiane przetwórstwo i przemysł wytwórczy w branży spożywczej.

Na jakie branże stawiacie?

Nadal na TMT, ale pod względem wolumenu możliwego finansowania potencjał tego sektora ze względu na jego nasycenie, nie jest już tak duży. Na celowniku mamy sektor wytwórczy, gdzie spodziewamy się wielu inwestycji i konsolidacji tej branży. Oprócz tego, zwiększamy aktywność w handlu, gdzie także powinno być trochę finansowania akwizycji. Kopalnią nowych możliwości biznesowych z ogromną liczbą podmiotów, jest sektor publiczny – tu zawsze będziemy aktywni, szczególnie licząc na rozwój obligacji przychodowych.

W sektorze koszty ryzyka kredytowego maleją, choć pojawiają się problemy z niektórymi branżami, jak górnictwo czy OZE. Jaka jest jakość waszego portfela?

Na razie we wszystkich branżach, w których działamy, mamy naprawdę dobrą jakość portfela; oprócz segmentu OZE nie widzimy pogorszenia jakości naszych kredytów. Przy czym, finansowanie OZE w naszym banku stanowi kilka procent sumy bilansowej – nie jest to znaczący udział i do tej pory jakość tego portfela wciąż jest niezła, na pewno lepsza niż średnio na rynku, a to dlatego, że byliśmy dość konserwatywni w udzielaniu kredytów tej branży. Widzimy zresztą pewien optymizm, być może niebawem sektor zacznie funkcjonować na zdrowszych zasadach, co pozytywnie wpłynie na opłacalność przedsięwzięć. Może już niebawem wrócimy na rynek OZE z nową sprzedażą.

Czego spodziewacie się w tym roku po rynku fuzji i przejęć?

Ubiegły rok był pod tym względem wyjątkowo udany; prawdopodobnie w tym roku już nie będzie tak wiele dużych transakcji, ponieważ największych firm mogących być przedmiotem akwizycji nie ma wiele. Dlatego w tym roku będzie mniej dużych transakcji, ale za to więcej średniego rozmiaru przejęć. Rynek M&A napędza kilka czynników, a jednym z nich jest problem sukcesji w firmach zakładanych 20–30 lat temu – sprzedaż firmy funduszowi private equity jest jednym z głównych sposobów rozwiązania tej kwestii (bank finansuje tego typu wykupy wspomagane długiem – red.). Poza tym z każdym rokiem nasilają się procesy konsolidacyjne. W ubiegłym roku rynek M&A napędzało także wycofywanie spółek z GPW, z powodu niskich wycen, ale ostatnio wyceny wzrosły i jeśli stan rzeczy się utrzyma, debiut giełdowy będzie konkurencją dla transakcji na rynku prywatnym i funduszy private equity.

Zasady finansowania firm przez banki w Polsce powoli się jednak zmieniają w kierunku tzw. club deals. Na czym polegają?

To formuła, którą promujemy, jest popularna w modelu skandynawskim. W naszym kraju już się pojawia i występuje głównie przy organizowaniu dużego finansowania akwizycji, ale wciąż jest mniej popularna w zakresie typowego finansowania korporacji. W modelu club deals firma ma jedną umowę kredytową z wieloma bankami jednocześnie, a nie kilka umów bilateralnych osobno z poszczególnymi bankami, tak jak w Polsce. Club deals to lepsze rozwiązanie, bo daje większe bezpieczeństwo zarówno bankom, jak i firmie w sytuacji zagrożenia utraty płynności. Wówczas ma ona kilka banków, którym w równy sposób zależy na restrukturyzacji, w przeciwieństwie do umów bilateralnych, kiedy to decyduje się, który bank jako pierwszy „wyciągnie zawleczkę" – decyzja o ograniczeniu finansowania istotnie zwiększa ryzyko upadłości firmy. Polskie przedsiębiorstwa się rozwijają, dlatego powoli zaczynają wyrastać z umów bilateralnych w kierunku club deals. Jeśli mają one już po ponad sześć banków finansujących, to najwyższy czas na zawarcie takiej umowy.

CV

Marcin Prusak do zarządu DNB Banku Polska dołączył w grudniu 2016 r., odpowiada za bankowość korporacyjną. Absolwent SGH, ma ponad 15-letnie doświadczenie w bankowości. Karierę rozpoczął w Raiffeisen Bank Polska, gdzie realizował transakcje finansowania strukturalnego. Z DNB związany od 11 lat. W DNB Banku Polska zarządzał pionem biur sektorowych.

Opinie Ekonomiczne
Jak zaprząc oszczędności do pracy na rzecz konkurencyjnej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Blackout, czyli co naprawdę się stało w Hiszpanii?
Opinie Ekonomiczne
Czy leci z nami pilot? Apel do premiera
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku