„Turandot” w Operze Krakowskiej. Księżniczka z opowieści s.f.

Wszystko wskazuje na to, że „Turandot” jest ostatnią inscenizacją w Operze Krakowskiej za kadencji obecnego dyrektora.

Publikacja: 27.03.2022 21:00

Dominik Sutowicz jako Kalaf w krakowskiej „Turandot” Pucciniego

Dominik Sutowicz jako Kalaf w krakowskiej „Turandot” Pucciniego

Foto: Edyta Dufaj/Opera Krakowska

Niedawno Urząd Marszałkowski Małopolski wykazał się pogardliwym stosunkiem do Teatru im. Słowackiego, szukając pretekstu do zwolnienia dyrektora. Teraz z nonszalancją podchodzi do Opery Krakowskiej, gdzie kontrakt Bogusława Nowaka wygasa latem, a nawet nie pojawiają się nazwiska ewentualnego następcy.

Taki sposób podejmowania decyzji spowoduje, że Operę Krakowską o ustabilizowanej pozycji artystycznej czeka trudny, może nawet kryzysowy sezon następny lub i dwa, bo w takich instytucjach niczego nie robi się w sposób nagły. Trudno jednak dziwić się niekompetencji małopolskich urzędników. Przykład idzie z góry, przecież minister Piotr Gliński z równą niefrasobliwością zwleka z decyzją w sprawie Opery Narodowej.

Na razie publiczność może cieszyć się niewystawianą nigdy w Krakowie „Turandot”. Wybór tej opery Pucciniego zawsze świadczy o ambicjach teatru, sam dobór wykonawców jest wyzwaniem. W Operze Krakowskiej opowieść o chińskiej księżniczce, która skazywała na śmierć pretendentów do jej ręki, bo nie potrafili rozwiązać trzech zagadek, stanowi zwieńczenie rządów dyrektora Bogusława Nowaka. Za jego kadencji teatr ciekawie rozszerzał repertuar, postępy poczyniły orkiestra i chór, czego ta premiera stała się kolejnym dowodem.

Czytaj więcej

„Piplaja”. Pomysł kobiety na życie

„Turandot” bywa inscenizowana w sposób monumentalny. W Krakowie realizatorzy nie starają się oszołomić widzów tłumami, bogactwem strojów. Dziecięcy chór śpiewa poza sceną, część muzyków rozlokowano na antresoli pod sufitem. Dyrygent Tomasz Tokarczyk potrafi natomiast wydobyć z muzyki Pucciniego wiele subtelnych niuansów. Skromny liczbowo zespół baletowy l za sprawą choreografii Moniki Myśliwiec odgrywa istotną rolę w spektaklu.

Karolina Sofulak zrobiła spektakl tradycyjny, ale nie standardowy. Zrezygnowała z niby chińskiej estetyki, proponując widowisko w tzw. konwencji low-tech science fiction. Akcja rozgrywa się więc w przyszłości, która wszakże przypomina odległą przeszłość. Szereg scen razi, co prawda, statycznością, ale w końcu w„Diunie” też akcja rozkręca się powoli.

Wykonawcy głównych partii – Wioletta Chodowicz, Katarzyna Oleś-Blacha i Dominik Sutowicz – po raz pierwszy zmierzyli się z tą operą. Ciekawie wypadła zwłaszcza zaskakująco liryczna Turandot Chodowicz, a także bohaterski Kalaf Sutowicza. Komediową przeciwwagę dla nich stanowił precyzyjnie poprowadzony tercet cesarskich urzędników (Jacek Jaskuła, Adrian Domarecki, Łukasz Gaj).

Niedawno Urząd Marszałkowski Małopolski wykazał się pogardliwym stosunkiem do Teatru im. Słowackiego, szukając pretekstu do zwolnienia dyrektora. Teraz z nonszalancją podchodzi do Opery Krakowskiej, gdzie kontrakt Bogusława Nowaka wygasa latem, a nawet nie pojawiają się nazwiska ewentualnego następcy.

Taki sposób podejmowania decyzji spowoduje, że Operę Krakowską o ustabilizowanej pozycji artystycznej czeka trudny, może nawet kryzysowy sezon następny lub i dwa, bo w takich instytucjach niczego nie robi się w sposób nagły. Trudno jednak dziwić się niekompetencji małopolskich urzędników. Przykład idzie z góry, przecież minister Piotr Gliński z równą niefrasobliwością zwleka z decyzją w sprawie Opery Narodowej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opera
Premiera "Cosi fan tutte" w Operze Narodowej: Co ma hippis do Mozarta
Opera
Mariusz Treliński zbiera pochwały i krytyki w Nowym Jorku
Opera
Premiera „Mocy przeznaczenia” w Nowym Jorku. "To opera dla melomanów i kowbojów"
Opera
Inne wcielenie Piotra Beczały
Opera
"Medea" Cherubiniego. Mit, thriller i melodramatyczny serial