Medycy grożą buntem

Przesuńmy wejście w życie korzystnych dla lekarzy przepisów o czasie pracy – proponuje rząd. – Nie pozwolimy na to – zapowiadają lekarze i opozycja

Publikacja: 30.11.2007 04:59

Medycy grożą buntem

Foto: Rzeczpospolita

Pierwsze tygodnie rządów PO mogą upłynąć pod znakiem buntu lekarzy. Rząd zaproponował odroczenie terminu wejścia w życie korzystnych dla nich przepisów. Według tych regulacji mają pracować 48 godzin tygodniowo, a nie, jak w tej chwili, nawet 70 godzin. Na dłuższą pracę muszą wyrazić zgodę.

Kilka dni temu Donald Tusk mówił o przesunięciu terminu o rok. Wczoraj wiceminister zdrowia Krzysztof Grzegorek przekonywał posłów Sejmowej Komisji Zdrowia do zmiany terminu choćby o pół roku. – Nie ma powodu, by coś odkładać. Te przepisy są znane od wielu miesięcy – komentuje Zbigniew Religa, były minister zdrowia, a teraz poseł PiS.

– Odsunięcie terminu nic nie da – dodaje Marek Balicki z LiD, były minister zdrowia i członek komisji. – Za kilka miesięcy problem lekarzy rozwiązać będzie jeszcze trudniej, bo więcej medyków wyjedzie z kraju, a pozostali będą oczekiwali pensji wyższych niż teraz. Zmiana terminu skończy się setkami pozwów o odszkodowanie za nieprzestrzeganie unijnego prawa.

W praktyce znaczy to, że nawet jeśli Platforma i PSL przeforsują zmianę przepisów w Sejmie, to nie zdołają odrzucić prezydenckiego weta. – Poprosimy o nie, jeśli rząd nie zaproponuje nam realnej perspektywy otrzymywania godnych zarobków. Na odroczenie się nie zgodzimy – mówi Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Medycy nie zamierzają ustępować także dlatego, że Unia prawdopodobnie złagodzi swoje restrykcyjne przepisy o czasie pracy. Nieoficjalnie przedstawiciele PO mówią, że rząd bardzo na to liczy. – Chcemy uczestniczyć w tworzeniu nowych przepisów unijnych o czasie pracy – mówiła dwa dni temu minister zdrowia Ewa Kopacz.

Opozycji to nie przekonuje: – Złagodzenie przepisów nie nastąpi z dnia na dzień. Mamy obowiązek przestrzegać takiego unijnego prawa, jakie jest, a nie takiego, jakie może być– oponuje Balicki.

O nastrojach wśród lekarzy najlepiej świadczy projekt uchwały, do której dotarła „Rz”. Ma być przyjęta na zjeździe OZZL.

„Jeśli rozmowy z rządem nie przyniosą efektu do 1 lutego, podejmiemy decyzję o strajku lub masowym składaniu wypowiedzeń z pracy” – napisali medycy.

Postulaty są takie same jak te podnoszone w trakcie tegorocznych protestów: podwyżka do trzech średnich krajowych brutto, podniesienie publicznych nakładów na leczenie do 6 proc. PKB (w tej chwili stanowią one ponad 4 proc. PKB), a także podział NFZ na kilka instytucji ubezpieczeniowych. Akcja ma być koordynowana przez związek i „musi być przeprowadzona wspólnie przez wszystkich lekarzy zatrudnionych w całym szpitalu”.

Rząd liczy, że na zjeździe OZZL doprowadzi do porozumienia z medykami.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorkis.szparkowska@rp.pl

Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"