Prywatne szpitale nie chcą tonąć

Obniżenie przez NFZ kontraktów na leczenie o 10 proc. grozi prywatnym lecznicom bankructwem

Publikacja: 13.01.2010 02:06

Fakt, że oszczędności uderzyły tylko w przedsiębiorców prywatnych, jest co najmniej zastanawiający –

Fakt, że oszczędności uderzyły tylko w przedsiębiorców prywatnych, jest co najmniej zastanawiający – mówi Elżbierta Ptak z firmy Scanmed, która w Krakowie prowadzi Szpital św. Rafała

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Prowadzący przychodnie i prywatne szpitale alarmują, że ich kontrakty z NFZ na leczenie w ramach powszechnego ubezpieczenia obcięto na niespotykaną skalę. Mówią o dyskryminacji wobec lecznic publicznych.

– Na leczenie ubezpieczonych w NFZ mamy dostać w tym roku o 10 proc. mniej pieniędzy niż w poprzednim – mówi Henryk Kawalski, dyrektor Lecznicy Dzieci i Dorosłych w Chorzowie.

Wtóruje mu Krzysztof Macha, dyrektor prywatnej kliniki Okulus z Bielska-Białej: – Kontrakty i w przychodni, i w szpitalu ścięto nam o 10 proc., jak na całym Śląsku. Podpisaliśmy umowę, bo nie mieliśmy wyboru.

Co to oznacza w praktyce, wylicza Andrzej Sokołowski, szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych: – Warunki narzucone przez NFZ ograniczają wybór pacjentów, prowadzą do zwolnień personelu, utraty naszej wiarygodności w bankach.

– Wydłużają się też kolejki do leczenia – dodaje Kawalski.

Andrzej Mądrala, wiceszef Konfederacji Pracodawców Polskich, ubolewa: – Może się to skończyć bankructwem.

[srodtytul]Prywatne gorsze?[/srodtytul]

Dyrektorów prywatnych lecznic denerwuje to, że szpitale samorządowe wynegocjowały z NFZ kontrakty na leczenie w 2010 r. nie niższe niż w roku poprzednim. – Rozumiemy, że z czegoś trzeba było pieniądze zabrać. Rozumiem, że są zabiegi, które mogą poczekać, bo nie ratują życia. Ale fakt, że oszczędności uderzyły tylko w przedsiębiorców prywatnych, jest co najmniej zastanawiający – mówi Elżbieta Ptak, wiceprezes firmy Scanmed, która w Krakowie prowadzi prywatny Szpital św. Rafała. – Czujemy się poszkodowani i dyskryminowani.

I dodaje: – Może nie robimy zabiegów ratujących życie, ale to nie znaczy, że nasza działalność jest niepotrzebna. I zauważa, że prywatne placówki oferują głównie zabiegi, na które w państwowych lecznicach trzeba czekać wiele miesięcy.

[srodtytul]Operacja w jeden dzień[/srodtytul]

Właściciele prywatnych szpitali podnoszą, że wydłużanie się kolejki do bezpłatnego leczenia w ich placówkach przyniesie opłakane skutki dla pacjentów. – Pacjenci nie mogą czekać w nieskończoność. Powinno się ich leczyć planowo. Nawet operacja zeza niewykonana na czas grozi powikłaniami, z utratą wzroku włącznie – mówi Ptak.

Prywatne szpitale przyjmują zdecydowaną większość pacjentów na zabiegi planowe i operują ich nawet w jeden dzień. – To tańsza metoda i kierunek, w którym idzie cały świat – mówi Mądrala, szef wykonującej takie zabiegi firmy Mavit.

W dodatku koszty leczenia w placówkach publicznych są często wyższe niż w prywatnych, bo te pierwsze zwykle po operacji przetrzymują pacjenta przez kilka dni.

– Jeżeli ten sam zabieg Narodowy Fundusz Zdrowia może kupić taniej, wszystko jedno, czy w prywatnej, czy publicznej placówce, to powinien w trosce o publiczne pieniądze to robić. Zachowanie urzędników Funduszu jest nielogiczne i antyrynkowe – twierdzi Andrzej Sośnierz, poseł PiS, były prezes NFZ.

– Wszyscy powinni być traktowani tak samo. To, gdzie leczy się pacjent, nie powinno mieć znaczenia dla sfinansowania jego zabiegu – przyznaje Beata Małecka-Libera, posłanka PO.

[ramka][srodtytul]Gdzie można się leczyć[/srodtytul]

W Polsce działa dziś kilka rodzajów placówek służby zdrowia: szpitale i przychodnie publiczne, czyli SP ZOZ, należą do samorządów, akademii medycznych lub ministerstw: Zdrowia, MON, MSWiA. Te instytucje są dla nich tzw. organem założycielskim. Działają też niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej: część należy do samorządów (placówki przekształcone w spółki), a część to prywatne firmy. W większości zawierają umowy z NFZ na bezpłatne leczenie ubezpieczonych. Mogą jednak przyjmować też ubezpieczonych odpłatnie. Podobnie jak grupa podmiotów prywatnych, które umów z NFZ nie zawierają i w których za leczenie zawsze płacimy.

Prowadzący przychodnie i prywatne szpitale alarmują, że ich kontrakty z NFZ na leczenie w ramach powszechnego ubezpieczenia obcięto na niespotykaną skalę. Mówią o dyskryminacji wobec lecznic publicznych.

– Na leczenie ubezpieczonych w NFZ mamy dostać w tym roku o 10 proc. mniej pieniędzy niż w poprzednim – mówi Henryk Kawalski, dyrektor Lecznicy Dzieci i Dorosłych w Chorzowie.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Ochrona zdrowia
Będzie ostrzejsza kara za napaść na lekarza lub ratownika medycznego
Ochrona zdrowia
Lipcowe podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia. AOTMiT zaczyna szacować koszty
Ochrona zdrowia
Alternatywa dla sanatorium? Pacjent musi więcej zapłacić, ale wybiera czas i miejsce
Ochrona zdrowia
Wybierasz się do sanatorium? Od 1 maja zapłacisz więcej. Jak wygląda cennik?
Ochrona zdrowia
Szanse i wyzwania w leczeniu raka płuca
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku