Po wejściu w życie nowej listy refundacyjnej dostęp do leczenia gwałtownie się pogorszył. W ostatnich dwóch miesiącach media wskazywały różne pułapki nowych przepisów. Jak dowiedziała się "Rz", w poniedziałek kolejną z nich ujawnia Polska Unia Onkologii.
Publikuje alarmujący komunikat: "Środowisko lekarzy onkologów wyraża zaniepokojenie sytuacją pacjentów poddawanych chemioterapii. Każdego roku stosuje się ją u 100 tys. osób, z czego jedna trzecia wymaga leczenia wspomagającego, chroniącego przed niebezpiecznymi powikłaniami: neutropenią i gorączką neutropeniczną obniżającymi barierę odporności pacjenta" – pisze PUO w komunikacie
Węższe wskazania
Na czym polega niebezpieczeństwo? Tym razem nie chodzi o to, że państwo wycofało się z refundacji leków wtedy, gdy są stosowane inaczej, niż to zapisano w ich wskazaniach rejestracyjnych (o tym problemie "Rz" pisała kilkakrotnie).
– Przeciwnie, w badaniach klinicznych udowodniono, że leki, które podawaliśmy do tej pory chorym, zapobiegają gwałtownemu spadkowi odporności u chorych poddanych chemioterapii – mówi Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii. – Jest to zapisane w dokumentach rejestracyjnych leku.
Problem wziął się jednak z tego, że wskazania rejestracyjne zostały przez resort zdrowia zawężone: na liście refundacyjnej zapisano, że państwo refunduje tę grupę leków tylko wtedy, gdy zostały podane chorym, u których spadek odporności już nastąpił. "Taki zapis w ustawie prowadzi do osłabienia pacjenta komplikacjami wynikającymi z braku profilaktyki, narażenie go na dolegliwości, których można było uniknąć, czy zagrożenie jego życia, ale też dłuższe kolejki w szpitalach i rosnące koszty hospitalizacji" – ostrzega PUO.
Szpital zamiast przychodni
– W mojej klinice, w Centrum Onkologii w Warszawie, pacjenci, u których jest zagrożenie spadkiem odporności, są przyjmowani do szpitala i w warunkach szpitalnych podajemy im leki. Sprawa jednak wymaga pilnego załatwienia, bo to rozwiązanie droższe, niż podawanie leków w przychodni – mówi dr Meder.
Problem jednak w tym, że – jak dodają nieoficjalnie lekarze onkolodzy – nie wiadomo, czy za podawanie tych leków w klinikach nie trzeba będzie zwrócić refundacji. Ustawa odnosi się nie tylko do leków sprzedawanych w aptekach, ale także tych używanych w szpitalach. Nie wiadomo, czy hospitalizowanym chorym można podać lek poza jego wskazaniami.
Problem dotyczy wielu chorych: – W mojej klinice powinniśmy podawać profilaktycznie ten lek przynajmniej kilkudziesięciu osobom miesięcznie, by nie doszło do zagrożenia ich życia. W skali kraju chodzi o bardzo wiele osób – mówi prof. Wiesław Jędrzejczak, krajowy konsultant ds. hematologii.