Z danych wynika, że w Polsce w 2011 r. odnotowano 1669 zachorowań na krztusiec, co oznacza, że na sto tysięcy mieszkańców zachorowało więcej niż 4 osoby. W 2012 r. liczba chorych wzrosła do 4684 osób (czyli na 100 tys. zachorowało przeszło 12 osób). W zeszłym roku niemal półtora tysiąca chorych trafiło z powodu krztuśca do szpitala.
To dużo biorąc pod uwagę, że szczepienia przeciwko krztuścowi należą do obowiązkowego kalendarza szczepień i są wykonywane u małych dzieci bezpłatnie.
Objawy krztuśca są bardzo podobne do objawów grypy. To przede wszystkim uporczywy kaszel, który nie ustępuje przez około sześć tygodni. Niestety, bardzo niewielu lekarzy pierwszego kontaktu potrafi prawidłowo rozpoznać tę chorobę i pierwszych tygodniach od zarażenia leczy ją środkami antywirusowymi. Tymczasem jest to choroba bakteryjna, która wymaga podania antybiotyku.
Nieleczony krztusiec jest szczególnie niebezpieczny dla małych dzieci, u których może doprowadzić do śmierci lub ciężkich powikłań takich jak uszkodzenie mózgu, a w konsekwencji np. utratę wzroku czy słuchu.
Krztusiec to choroba, która odradza się nie tylko w Polsce, ale także w zachodniej Europie, Australii i w Stanach Zjednoczonych. Dlatego teraz w odpowiedzi na rosnące zagrożenie Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego opracowuje nową strategię walki z tą chorobą. Niewykluczone, że znajdą się w niej zalecenia dotyczące szczepienia osób dorosłych, bo odporność poszczepienna na krztusiec mija z wiekiem.