W środowisku ratowników medycznych wrze. Uważają, że wkrótce może zabraknąć kierowców do prowadzenia karetek, i tym samym wożenia pacjentów. Wszystko za sprawą rozporządzenia ministra transportu i gospodarki morskiej z maja 2013 r. w sprawie kierujących pojazdami uprzywilejowanymi.
Zobowiązało ono ratowników do odbycia płatnych kursów uzupełniających. Ich ukończenie, już od lipca tego roku, miało decydować o prawie do prowadzenia karetki.
Termin zmieniony, ale problem pozostał
Ostatecznie warunek ukończenia kursu Ministerstwo Transportu przesunęło do 2016 r.. Jeszcze miesiąc temu nikt bowiem nie wiedział, jak go spełnić.
– Nadal nie wiadomo, kto te kursy zorganizuje, ani kto za nie płaci. A kosztują niemało, bo 700 zł. Ratowników na to nie stać – mówi Jacek Sarek, szef „Solidarności" ratownictwa medycznego.
Resorty umywają ręce
Do tej pory uprawnienia ratowników do prowadzenia karetek potwierdzał bezpłatnie pracodawca, czyli stacja pogotowia. Teraz za kierowców karetek nie chce płacić ani resort zdrowia, ani resort transportu.