Leki wczesnoporonne płyną do Polski nielegalnymi kanałami. Sądząc po relacjach na forach internetowych, Polki kupują przez Internet tabletki zawierające mizoprostol oraz mifepriston. Transakcja odbywa się na stronie międzynarodowej organizacji, która popiera prawo kobiet do aborcji, a jej serwery znajdują się w Holandii – gdzie aborcja jest dozwolona.
Za tabletki trzeba zapłacić 90 euro w formie rzekomej darowizny. Przesyłka przychodzi z Indii.
– Stosowanie tych środków jest bardzo niebezpieczne – mówi „Rz" prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant ds. ginekologii i położnictwa. – Oczywiście, przede wszystkim powodują przerwanie ciąży. Po ich zażyciu u kobiety mogą występować długotrwałe krwawienia z dróg rodnych, obniżenie się macicy, następuje także rozregulowanie cyklu miesiączkowego. Inna sprawa, że tak naprawdę nie wiadomo, jaki jest skład tych tabletek. Tam może być wszystko – dodaje.
O ewentualnych powikłaniach po zażyciu tabletek informują sami sprzedający. Radzą, by w przypadku ich wystąpienia skorzystać z pomocy lekarza. Ale na stronie znajdują się także m.in. szczegółowe instrukcje, jak rozmawiać z lekarzami w kraju, gdzie aborcja jest zakazana.
„Nie musisz koniecznie informować personelu medycznego o próbie przeprowadzenia aborcji. Możesz powiedzieć, że poroniłaś" – piszą i dodają, że lekarz nie jest w stanie wykryć próby wykonania aborcji farmaceutycznej.