Chociaż ocenia się, że ryzyko zarażenia wirusem brodawczaka ludzkiego, czyli HPV, u aktywnych seksualnie kobiet i mężczyzn wynosi ponad 50 proc., a większość przechodzi zakażenie bezobjawowo, coraz więcej osób skarży się na przykre symptomy. Mówią nam o tym lekarze, do których takie osoby trafiają.
Marsz na badania
Human Papilloma Virus to najczęstszy wirus przenoszony drogą płciową. Jego nosicielami jest osiem na dziesięć osób na całym świecie. Większość atakują łagodniejsze typy, a infekcja przebiega bez objawów. Groźniejsze dzielą się na dwa typy podstawowe – te niskiego (HPV6 i HPV 11) oraz wysokiego ryzyka (HPV 16 i HPV 18).
Dr Ryszard Rutkowski, ginekolog z warszawskiej Pragi-Południe, co tydzień rozpoznaje po kilka przypadków HPV. To dużo, nawet jak na kilkadziesiąt pacjentek dziennie, które przyjmuje w trzech miejscach.
– Już 15-latki zgłaszają się z płaczem, że wyrosły im dziwne, kalafiorowate brodawki, z których sączy się śluzowata chłonka i że wstyd im pokazać się chłopakowi. To kłykciny kończyste, typowe objawy zakażenia wirusem HPV niskiego ryzyka – mówi dr Rutkowski.
Przyjmuje też dziewice, które ograniczyły się do seksu oralnego. – Nie wiedzą, że do zakażenia wystarczy czasem kontakt ze skórą okolic intymnych. I że wirusem zakażony może być chłopak – tłumaczy ginekolog.