Określenia maksymalnego czasu oczekiwania na leczenie, refundacji terapii nowotworów rzadkich i uzależnienia kontraktu ośrodków z Narodowego Funduszu Zdrowia od oceny pacjentów. Tego domagają się od ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza chorzy na raka, którzy opracowują Pacjencką Strategię Onkologii na lata 2016–2025. Chcą ją przekazać ministrowi w kwietniu, kiedy swoje pomysły na skrócenie kolejek przedstawi zespół 124 onkologów.
– Plan, opracowywany przez lekarzy, kręci się wokół usług medycznych. Obawiamy się, że podzielą tort w oparciu o wycenę procedur, a pacjent będzie gdzieś z tyłu – mówi Jacek Gugulski, prezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych, która wraz z 39 innymi stowarzyszeniami wchodzi w skład Ogólnopolskiego Porozumienia na rzecz Onkologii (OPO).
Chorzy postulują m.in. wprowadzenie – wzorowanej na karcie ciąży – karty pacjenta onkologicznego, która nie tylko rejestrowałaby wszystkie etapy leczenia i pokazywała pacjentowi, czego i kiedy ma się spodziewać, ale pozwoliła precyzyjnie określić, na jakie nowotwory Polacy zapadają najczęściej.
– W planie onkologów brak też pomocy psychologicznej czy bezpłatnej rehabilitacji ?– mówi Szymon Chrostowski, prezes Fundacji Wygrajmy Zdrowie. – Rękawki, zapobiegające obrzękom rąk po mastektomii, NFZ refunduje dopiero od tego roku i to tylko dlatego, że szefowej „Amazonek" Krystynie Wechamann udało się wejść do gabinetu ministra i osobiście go do tego przekonać.
Zdaniem Chrostowskiego, największym mankamentem programu onkologów jest brak planu leczenia bólu.