Kompleksowe leczenie chorych w tzw. ośrodkach referencyjnych w wielu przypadkach przyczynia się do poprawy ich stanu zdrowia. Czy każdy chory ma szansę trafić do takiego szpitala?
Dowody naukowe wskazują, że leczenie w takich ośrodkach przyczynia się do poprawy wyników leczenia wielu nowotworów. Potrzeba referencyjności dotyczy szczególnie nowotworów rzadkich, takich jak mięsaki - w Polsce mięsaki tkanek miękkich obejmują około 900 nowych przypadków rocznie, mięsaki kości około 300 nowych przypadków. Dla tych pacjentów wystarczyłoby 4-6 wyspecjalizowanych ośrodków w kraju. Policzono, że właściwe leczenie nowotworów od początku w ośrodkach referencyjnych w Europie jest tańsze o około 5 tys. euro i jednocześnie pozwala na wyleczenie około 20 proc. więcej chorych.
Klinika Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków Centrum Onkologii-Instytutu w Warszawie, którą kieruję, od lat stosuje zasadę wielospecjalistycznej diagnostyki i terapii mięsaków, osiągając wyniki wyleczeń podobne jak w krajach Europy Zachodniej, a chory, który trafia do nas po raz pierwszy, jest konsultowany w ambulatorium w ciągu 2,5 tygodnia. Niestety, takie zasady nie obowiązują formalnie w całym kraju, bo nie ma prawnych zasad referencyjności, co przyczynia się do gorszych wyników wyleczeń. Z drugiej strony, istnieje w Polsce ok. 20 wielospecjalistycznych publicznych ośrodków onkologicznych, dysponujących właściwym zapleczem terapeutycznym, niestety część chorych trafia do nich dopiero w zaawansowanym stadium choroby nowotworowej, po niewłaściwym początkowym leczeniu.
Istotne są więc zmiany organizacyjne.
Tak, a następnie zniesienie limitów dla radykalnej (prowadzącej do potencjalnego wyleczenia) terapii onkologicznej, ale tylko po ustaleniu właściwego planu leczenia. Od lat 50. XX wieku tworzono w Polsce sieć ośrodków onkologicznych, które nadal istnieją, ale brakuje wsparcia instytucjonalnego dla ich sprawnego funkcjonowania. W takich placówkach wyniki leczenia nowotworów są lepsze niż w innych krajowych ośrodkach i porównywalne z wynikami europejskimi. Nadrzędnym celem działalności sieci onkologicznej powinno być ujednolicenie i opracowanie standardów wielospecjalistycznych świadczeń diagnostycznych i skojarzonej terapii chorych na nowotwory, a także stworzenie platformy do koordynacji i wymiany doświadczeń wraz z krajową siecią teleonkologii. Opracowany, na wniosek ministra zdrowia, przez konsultanta krajowego ds. onkologii klinicznej i ekspertów z Centrum Onkologii-Instytutu w 2012 roku algorytm certyfikacji poziomów referencyjności na podstawie potencjału wykonawczego świadczeniodawcy, obejmującego liczbę i kwalifikacje personelu medycznego, wyposażenie w sprzęt i aparaturę medyczną oraz możliwości diagnostyczno-terapeutyczne, nie został wykorzystany przez NFZ przy wybieraniu ośrodków przystępujących do umowy na realizację świadczeń onkologicznych. Następnym niezbędnym działaniem jest ocena jakości leczenia, czyli kontroli wyników wyleczeń nowotworów w danych ośrodkach. Obecnie NFZ płaci za usługi medyczne, niezależnie od ich wyników (nie kontroluje jakości świadczeń) - takie wskaźniki przeżyć w onkologii to podstawowe czynniki określające skuteczność leczenia i diagnostyki.
Jakie są szanse na wdrożenie zmian, by skuteczniej można było leczyć?
Obecnie towarzystwa onkologiczne we współpracy z przedstawicielami wielospecjalistycznych ośrodków onkologicznych pracują nad strategią prewencji i leczenia nowotworów w Polsce, czyli naszym narodowym Cancer Plan, który powinien być drogowskazem w zakresie priorytetów działań władzy publicznej oraz wszystkich osób i instytucji mających wpływ na zwalczanie nowotworów. Trwają również prace nad Narodowym Programem Zwalczania Chorób Nowotworowych.
Sądzę, że uda się wprowadzić, tak jak w krajach Europy Zachodniej, obowiązkowe zasady wielospecjalistycznego planowania i realizacji leczenia onkologicznego. Liczę, że z czasem ośrodki referencyjne poprawią wyniki terapii skomplikowanych nowotworów, odbudowana zostanie sieć wielospecjalistycznych publicznych ośrodków onkologicznych w kraju. I, co ważne, mam nadzieję, że obywatele zrozumieją, iż zgłoszenie się na badania przesiewowe może uratować życie.