Mówimy o realnym stworzeniu mapy potrzeb zdrowotnych i faktycznej informatyzacji całej służby zdrowia – są to poważne zadania, których chcemy się podjąć. Obecnej władzy nie udało się z nimi zmierzyć przez osiem lat. Jednym z najważniejszych naszych postulatów jest też powrót do medycyny szkolnej oraz faktyczne przeniesienie wielu zadań i środków do lekarza rodzinnego. Przecież właśnie u niego pacjent może otrzymać większość świadczeń zdrowotnych. Tyle że ów lekarz musi mieć na to czas, środki i narzędzia do diagnozowania oraz leczenia. Teraz mamy nieuporządkowany system. Nierzadko sprawy, które można by załatwić u lekarza rodzinnego, czy lekarza specjalisty – nieracjonalnie przerzucane są na szpitale.
Musimy też poważnie podejść do problemów i postulatów pielęgniarek oraz kształcenia nowych roczników tej grupy zawodowej. Jeśli tego nie zrobimy, w ciągu kilku lat po prostu ich zabraknie. Pilnie musimy również ocenić jakich specjalności lekarze będą potrzebni w najbliższych latach i uruchomić działania zapobiegawcze.
To są zadania na dwie kadencje. Z tego wynikają moje główne zastrzeżenia do koalicji PO-PSL, że po raz pierwszy miała czas pełnych dwóch kadencji i go zmarnowała. Spotęgowano zamęt . Zerwano dialog, jaki powinien być pomiędzy wszystkimi grupami w służbie zdrowia – lekarzami, innymi zawodami medycznymi, resortem, pacjentami , menedżerami. Ten dialog i zaufanie trzeba pilnie przywrócić i odbudować jego fundamenty. Bez tego wiele reform po prostu się nie uda.
Te wszystkie zmiany i reformy nie powiodą się w sytuacji, w której w systemie jest po prostu za mało pieniędzy na służbę zdrowia. Skąd chcecie je wziąć?
Skoro mamy nakłady na służbę zdrowia najniższe w Unii Europejskiej, oczywiście w odniesieniu do PKB, to jest to dowód, że ochrona zdrowia nie była rzeczywistym priorytetem obecnych władz. My mówimy o przeniesieniu finansowania do budżetu państwa również po to, żeby wydawać na służbę zdrowia znacznie więcej pieniędzy niż dotychczas. Chcemy, aby stopniowo wydatki na ochronę zdrowia doszły do 6 proc. PKB (obecnie wynoszą ok. 4,5 proc. – red.).
Mamy też równie poważny problem. W Polsce brakuje podmiotu, który naprawdę odpowiadałby za tworzenie całościowej polityki zdrowotnej. Mamy lukę – NFZ jest tylko płatnikiem, który czasami nieudolnie ingeruje w organizację systemu, potęgując chaos. Musimy więc zmienić zasady finansowania. Potrzeba instytucji, która będzie kreowała politykę zdrowotną zarówno na szczeblu regionalnym, jak też centralnym. Różne mogą być bowiem potrzeby zdrowotne mieszkańców poszczególnych części Polski. Trzeba je zdiagnozować i przewidzieć sytuację w perspektywie kilku lat. Wyjdzie nam wtedy dokładnie, czego jest za dużo, a czego za mało. Nie można bez refleksji i przyjętego planu kontraktować wszystkiego.