Na Dolnym Śląsku na wizytę do poradni hepatologicznej trzeba poczekać prawie dwa lata. Do alergologa dziecięcego czeka się przynajmniej półtora miesiąca. Miejsc, w których można się leczyć, nie jest zbyt wiele, bo brakuje specjalistów. Trzeba więc pojechać do Wrocławia albo Wałbrzycha. Ale kolejki do lekarzy specjalistów są w całej Polsce.
Specjalista z automatu
Ministerstwo Zdrowia w czasie pandemii znalazło sposób na to, by zwiększyć ich liczbę. Automatycznie zostali za nich uznani lekarze, którzy zdali jedynie pisemną część egzaminu specjalizacyjnego. W rezultacie podczas pandemii ponad 4 tys. lekarzy stało się specjalistami bez konieczności podchodzenia do ustnej części egzaminu. Zostali z niej zwolnieni na mocy nadzwyczajnych przepisów.
Egzamin pisemny jest ważny przez trzy lata. Dzięki temu także osoby, którym wielokrotnie nie udawało się zdać ustnego, nagle zdobyły specjalizację.
– Z przerażeniem patrzyłem, jak tytuł specjalisty uzyskują osoby, które wielokrotnie nie zdały egzaminu, otrzymując wcześniej ocenę dyskwalifikującą, która jest przyznawana, jeżeli ktoś wykazuje fundamentalny brak wiedzy medycznej. Łagodzenie rygorów jest wysoce niepożądane z perspektywy pacjenta, jego ochrony życia i zdrowia – komentował dr hab. Rafał Kubiak, zastępca dyrektora Centrum Egzaminów Medycznych, podczas niedawnej rozprawy w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. NSA zajmował się zasadami udostępniania pytań z Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego.
Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, na mocy pandemicznych przepisów wśród lekarzy specjalistów znalazły się 82 osoby, które wcześniej nie zaliczyły części ustnej PES, i 28 osób, które w poprzednich sesjach do niej w ogóle nie podeszły.