Kopacz powiedziała, że jest jej bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Dodała, że przez całą noc prezes i prawnicy NFZ będą doprecyzowywać to zarządzenie tak, by od piątku chemioterapia niestandardowa była świadczona nieodpłatnie.
Premier Donald Tusk wezwał do swojej Kancelarii minister zdrowia Ewę Kopacz i prezesa NFZ Jacka Paszkiewicza w celu uzyskania wyjaśnień, dlaczego doszło do zamieszania wokół chemioterapii niestandardowej podawanej chorym na raka.
Awantura wokół drogiego leczenia dla chorych na niektóre postacie raka wybuchła, gdy 1 stycznia weszły w życie nowe przepisy NFZ i Ministerstwa Zdrowia. Mówiły one, że ten rodzaj terapii można otrzymywać tylko w ośrodkach, w których pracuje konsultant wojewódzki lub krajowy.
Według Faktów TVN, które jako pierwsze podały informację, chorzy, którzy leczą się w innych ośrodkach z dnia na dzień dowiedzieli się, że muszą zmienić lekarza a leków nie dostaną.
Rano urzędnicy wycofali się z tych zapisów. Prezes NFZ Jacek Paszkiewicz tłumaczył, że jest to wynik "błędnej interpretacji" przepisów. Zapowiedział wysłanie informacji do wszystkich oddziałów wojewódzkich interpretacji właściwej: chorzy będą mogli dostawać leki w tych ośrodkach, w których leczyli się do tej pory. Zasadą będzie, że za ich leczenie odpowiadać będzie konsultant krajowy lub wojewódzki (już w tej chwili opiniował on wszystkie wnioski o leczenie chemioterapią niestandardową). – Nie było, nie jest i nie będzie naszym celem ograniczenie dostępu do leczenia ludziom chorym na raka - podkreślał wiceminister zdrowia Marek Twardowski.
Lewica zapowiada, że wyśle do premiera Donalda Tuska wniosek o podjęcie "przewidzianych prawem kroków" wobec przedstawicieli NFZ i Ministerstwa Zdrowia. – Osoby, które sprowadziły panikę na ciężko chorych ludzi powinny za to ponieść odpowiedzialność - mówi Bolesław Piecha z PiS. Jego zdaniem stanowisko powinien stracić prezes Paszkiewicz. – Bagatelizowanie problemu, arogancja, ignorancja, nie może cechować osoby, która zarządza 55 miliardami na nasze leczenie - uważa Piecha.