Komisja Zdrowia przerwała prace nad ustawą o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych. To skutek ekspertyz Biura Legislacyjnego Sejmu. Uznało ono, że projekt odwołuje się do nieistniejących w polskim prawie pojęć. Chodzi m.in. o świadczenia częściowo gwarantowane i niegwarantowane, czyli o te zabiegi, do których będziemy musieli dopłacać lub finansować je z własnej kieszeni (chyba że ich koszt pokryje ubezpieczenie dodatkowe).
– Projekt ustawy, która będzie zawierała odpowiednie definicje, opracowuje Ministerstwo Zdrowia. Ma być gotowy do końca czerwca – mówi Joanna Mucha z PO. Ustawa o ubezpieczeniach dodatkowych miała wejść w życie 1 stycznia 2009 roku. Czy posłowie zdążą ją wprowadzić?
– Niech pani mnie nie zmusza do wróżenia z fusów – odpowiada Bolesław Piecha z PiS.
– Wierzę, że dotrzymamy terminu, chociaż będzie to bardzo trudne – uspokaja Mucha, która pilotuje projekt w Sejmie. Ministerstwo Zdrowia chce przesłać do parlamentu nowy projekt ustawy o świadczeniach wraz z podziałem wszystkich zabiegów na gwarantowane, niegwarantowane i częściowo gwarantowane. – Opracowanie takiego koszyka to gigantyczna praca. Ale lista rodzajów leczenia, których państwo nie sfinansuje, raczej nie będzie zbyt długa. A to one budzą największe kontrowersje – mówi Mucha.
Odesłanie ustawy do sejmowej zamrażarki nie wstrzymuje prac nad innymi projektami zdrowotnymi, np. o przekształcaniu szpitali w spółki czy powołaniu instytucji rzecznika praw pacjenta. Opozycja jednak triumfuje. – Mówiliśmy, że projekt ubezpieczeń dodatkowych jest niekompletny. Proponowaliśmy, by wstrzymać się z pierwszym czytaniem. Biuro Legislacyjne podzieliło nasze wątpliwości – mówi Piecha.