– To ewenement na skalę kraju. Jestem zszokowana – mówi „Rz” Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. – Nie po to walczyłyśmy o podwyżki, żeby teraz zrzekać się pensji.
Tomasz Korkosz, rzecznik prasowy Naczelnej Rady Lekarskiej, również nie przypomina sobie, by ostatnio gdziekolwiek w Polsce lekarzom obniżano pensje. – Zwykle bywa odwrotnie. Ale lubelski przypadek jest wyjątkowy: tam chodzi o być albo nie być szpitala.
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie zatrudnia ok. 1150 osób, w tym 550 pielęgniarek i położnych oraz 240 lekarzy. Ma blisko 100 mln zł długu i grozi mu bankructwo. Wynagrodzenia wypłacane są z opóźnieniem sięgającym nawet kilku miesięcy.
Dlatego dyrektor placówki Ryszard Śmiech oświadczył pracownikom: albo zgodzicie się na obniżkę wynagrodzeń o 22 proc., albo szpital zostanie zlikwidowany. Początkowo związki zawodowe nie godziły się na cięcia. Ale w środę, po dwóch tygodniach negocjacji, wypracowano kompromis: zmniejszenie wynagrodzeń o 15 proc.
– Walczyłyśmy o byt. Dla wielu rodzin pensja z tego szpitala to jedyne źródło utrzymania. Nie chcemy wylądować na bruku – mówi „Rz” Mariola Orłowska, szefowa tamtejszego OZZPiP.