„Grubiański i niesympatyczny. Trzeba ciągnąć go za język i dopytywać, żeby zrozumieć cokolwiek z tego, co mówi w gabinecie" – takie wpisy pojawiają się często na portalach oceniających lekarzy.
Nie od dziś wiadomo, że komunikacja lekarzy z pacjentami czasem zawodzi. Bywa, że nie umieją przekazać prostym językiem informacji o stanie zdrowia. Posługują się zawiłymi terminami medycznymi. Nie informują przed zabiegiem o możliwych powikłaniach.
Dlatego chory, widząc, że coś podczas operacji poszło nie tak, domyśla się najgorszego. Lekarz popełnił błąd i trzeba mu wytoczyć proces o odszkodowanie.
Mniej procesów
Wizerunek lekarza gbura ma odejść do przeszłości dzięki kursom, które uruchomiła Naczelna Rada Lekarska. Procesów dzięki nim też może być mniej. Kursy ruszyły pod koniec 2012 r. Eksperci od komunikacji uczą lekarzy, jak rozwijać tak zwane umiejętności miękkie, czyli m.in. zdolność komunikacji werbelnej i niewerbalnej, asertywność czy empatię.
Szkolenia są na razie przeznaczone dla młodych lekarzy, którzy nie skończyli jeszcze 35 lat i są w trakcie odbywania stażu czy specjalizacji. Mają oni wnieść nową jakość do szpitali, umiejętnie budując relacje i współpracując z chorymi. Dlatego podczas sześciodniowych kursów uczą się, jak zapobiegać konfliktom i je rozwiązywać, jak radzić sobie ze stresem i wypaleniem zawodowym.